Blackies na sesji

Lada moment nasze rodzeństwo D-2 skończy sześć miesięcy. To, że te dzieciaki będą wyjątkowe wiedzieliśmy już moment po porodzie. Każdego dnia zachwycają nas swoimi charakterami, a przede wszystkim swoją otwartością i dojrzałością. Są przy okazji moimi małymi, chodzącymi cudeńkami z pięknymi główkami, długimi liniami i obłędnie lśniącą sierścią. Uczciwie rzecz biorąc, bywają też prawdziwymi szatanami. Te piranie potrafią w duecie wywołać niemałe zamieszanie, ale nie będzie to pewnie niespodzianką, że właśnie takie ancymony kradną nasze serca. Bywa z nimi trudno, ale każda chwila, gdy widać jak kochają człowieka, rekompensuje wszystkie wysiłki. Wspaniale patrzy się również na ich braterską miłość i to, jak są nierozłączni.

Szczególnie ciekawy jest fakt, że wybuchowe temperamenty Ciastka i „małej Bomby” nie przeszkodziły im odziedziczyć po swojej matce niezwykłej cierpliwości do pozowania podczas sesji zdjęciowych. Jeśli tylko chcą. A na szczęście chcą coraz częściej i naprawdę da się z nimi owocnie współpracować. Dlatego bardzo chętnie „korzystamy” z nich, gdy chcemy uchwycić popołudniowe, jesienne światło, albo pokazać ciekawe akcesoria, jakich używamy. Oprócz czarnych dzieciaków, bohaterkami poniższych zdjęć są obroże od EYESH, wykonane ze słynnego już w „psim świecie” Biothane’u.