Z wielkim niepokojem oglądam zdjęcia charcików jeżdżących samochodem – na fotelu pasażera, na kolanach prowadzącego pojazd, „luzem” na tylnej kanapie, albo co najciekawsze nawet na szyi kierowcy. Bez szelek, pasów, żadnych zabezpieczeń. Skłamałabym, gdybym napisała, że ja nigdy nie przewoziłam swoich psów luzem. Ale jak czasem pomyślę co mogło się stać…
Dlatego postanowiłam podjąć temat przewożenia charcika włoskiego samochodem – może te kilka słów przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa naszych charcików włoskich i nas samych przecież. Samochód zdecydowanie nie jest przystosowany do przewozu psów. Nie ma pasów bezpieczeństwa, czy poduszek powietrznych, które uchroniłyby psa podczas wypadku. Trzeba jednak zrobić wszystko, żeby pies w samochodzie był jak najbardziej bezpieczny. W polskich przepisach nie znajdziemy informacji o przewożeniu psów, choć policja twierdzi, że za nieodpowiednie przewożenie zwierzęcia może grozić mandat do 200 zł.
Wynika to z Artykułu 60 pkt. 1 Ustawy o Ruchu Drogowym, który zabrania kierowcom używania pojazdów w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim. A chodzący luzem po samochodzie pies, niewątpliwie bezpieczeństwu zagraża. Przykładowo włoskie prawo traktuje już tę kwestię bardzo precyzyjnie. Niewielki pies (poniżej 25kg) może być transportowany samochodem, pod warunkiem, że nie rozprasza, nie zagraża i nie utrudnia jazdy kierowcy. Zwierzę musi być przewożone w transporterze, albo przypięte specjalnymi pasami bezpieczeństwa.
Kiedyś usłyszałam historię, która dała mi do myślenia i od tej pory moje psy nigdy już nie podróżowały luzem w samochodzie. Doszło ponoć do lekkiej stłuczki – pasażerom i psom nic się nie stało, natomiast huk, łomot i niewątpliwie stresująca sytuacja spowodowała, że psy wpadły w panikę. Kiedy tylko kierowca otworzył drzwi, wyleciały w popłochu na ulicę. Ta historia nie miała happy end’u i zapadła mi w pamięć, bo przecież nic złego nie musiało się wydarzyć, a jednak.
Ani pasy bezpieczeństwa, czy nawet kontener nie są w stanie uchronić psa w trakcie poważniejszego wypadku. Ale na pewno jest to zabezpieczenie przy „lżejszych” kolizjach. Wyobraźmy sobie gwałtowne hamowanie i psa lecącego z tylnego fotela na przednią szybę, albo co gorzej na głowę pasażera, czy kierowcy. Osobiście jestem zwolennikiem kontenera. Przy gwałtownym szarpnięciu szelki do których jest przypięty pas mogą zrobić psu krzywdę.
Nasze psy od zawsze bardzo dużo podróżowały, zjeździliśmy z nimi całą Europę – od Łotwy po Hiszpanię i od Danii po Włochy. Wreszcie w 2017 roku spełniło się nasze marzenie i kupiliśmy samochód, który przystosowaliśmy do przewozu zwierząt. Zrobione na zamówienie klatki dają mi poczucie, że psy są przewożone prawidłowo i bezpiecznie. Mają dużo miejsca, a na wyjazdach wręcz same wskakują do samochodu, żeby odpocząć w swoich „kuszetkach”.
Na rynku dostępne są obecnie dziesiątki transporterów, kontenerów, klatek, szelek, pasów, czy specjalnych mat, w które warto zainwestować. Uważam, że ludzie, którzy wożą swoje psy bez żadnych zabezpieczeń są totalnie nieodpowiedzialni i zupełnie nie mają wyobraźni, albo nie obchodzi ich zdrowie i życie własnych psów. Tragedia może wydarzyć się na zwykłej, polnej drodze przy prędkości 40km/h, w najmniej spodziewanym momencie, kiedy wydaje nam się, że wszystko kontrolujemy.
Na koniec polecam zerknąć na kilka pobudzających wyobraźnię filmików z psich crash testów.