Charcik włoski bez rodowodu

charcik włoski bez rodowodu

„Czy są charciki włoskie bez rodowodu i tych niepotrzebnych ceregieli?”

Tak brzmi jedna z kolejnych wiadomości z zapytaniem o szczenięta. Te wszystkie „ceregiele” to pewnie zdaniem autora wszystko, co wpływa na dodatkowe koszty związane z ceną szczenięcia. Czy zatem pies do domu (niewystawowy) nie powinien być wyhodowany z troską? Czy ktoś kogo nie stać na charcika i kupi go taniej – bez rodowodu – zdaje sobie sprawę, że może potem mieć 10 razy tyle kosztów związanych choćby z problemami zdrowotnymi psa?

Charcik włoski bez rodowodu to niestety coraz częstsze zjawisko, brak rodowodu stał się obiektem poszukiwań osób, które chcą zaoszczędzić na kupnie psa, bo pseudohodowle proponują do sprzedaży psy w śmiesznie niskich cenach, ponieważ nowym nabywcom nie są w stanie zaoferować zupełnie niczego – ale o tym dalej. Wyobraź sobie chociażby to, że dopada Cię ciężka choroba i nie jesteś w stanie dłużej opiekować się psem – każdy odpowiedzialny hodowca odbierze od Ciebie charcika i zapewni mu nowy dom, w pseudohodowli co najwyżej przestaną odbierać telefony,

W tym artykule dowiesz się co oznacza charcik włoski bez rodowodu i dlaczego nie powinno się wspierać pseudohodowli – nawet tych działających o zgrozo zgodnie z prawem.

Jak to możliwe, żeby pseudohodowla działała zgodnie z prawem?

Na początek trochę historii, czyli od czego się zaczęło. W 2012 roku weszła w życie Nowelizacja Ustawy o Ochronie Zwierząt, której celem miało być ograniczenie niekontrolowanego rozmnażania zwierząt i ich sprzedaży bez udokumentowanego pochodzenia. Najważniejszy zapis zmieniający prawo z 1997 roku to:

Art. 10a.

2. Zabrania się rozmnażania psów i kotów w celach handlowych.

[…]6.Zakaz, o którym mowa w ust. 2, nie dotyczy hodowli zwierząt zarejestrowanych w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, których statutowym celem jest działalność związana z hodowlą rasowych psów i kotów.

Skupiając się tylko na hodowli psów – w tamtym czasie JEDYNĄ organizacją kynologiczną w kraju był Związek Kynologiczny w Polsce, którego historia sięga 1918 roku. To również jedyna w Polsce organizacja, która od dziesiątek lat prowadzi Polską Księgę Rodowodową psów należących do członków ZKwP.

Nikt nie przewidział jednak tego, że Polak potrafi i wykorzysta każdą lukę w prawie. W ten oto sposób, obok jedynej w Polsce organizacji kynologicznej – ZKwP, zaczęły jak grzyby po deszczu powstawać organizacje nazywane potocznie „stowarzyszeniami burka i kocurka” typu: Polski Związek Hodowcy Psa, Stowarzyszenie Kynologiczne, Związek Hodowców Psów, Ogólnopolski Związek Miłośników Psów i tak dalej i tak dalej. Stowarzyszenia, które zaczęły powstawać po zmianie prawa, zaczęły też wydawać swoje własne rodowody, gdzie każdy mógł przyjść z kundelkiem i zarejestrować go w „związku”, a rodzice psów byli wpisywani np. jako N/N czyli nieznani. Zarejestrowane pseudohodowle zgodnie z prawem wydają rodowody i metryki, które nie mają nic wspólnego z genealogią psa, zdarza się nawet, że kradną nazwy i imiona psów z hodowli zarejestrowanych w ZKwP. No ale świstek z napisem RODOWÓD wydrukowany na domowej drukarce jest, więc wszystko działa legitnie, można psy rozmnażać i bez strachu o łamanie prawa sprzedawać. Witamy w kraju absurdów.

Czym owe stowarzyszenia różnią się od Związku Kynologicznego w Polsce, który należy do największej międzynarodowej organizacji Kynologicznej jaką jest FCI (Fédération Cynologique Internationale), zrzeszającej organizacje kynologiczne z 90 krajów w tym z 5 kontynentów?

Wszystkim.

Od najstarszej Księgi Rodowodowej zaczynając – przez to co najważniejsze, czyli wzorce ras, kończąc na regulaminach, standardach, kontrolach, obowiązkach hodowców, wystawach, czy wyścigach. Oczywiście, żeby było jasne – patologie zdarzają się wszędzie i w ZKwP znajdują się hodowle, które nigdy nie powinny istnieć. Mimo wszystko presja na hodowcach ZKwP jest na tyle duża, że prędzej czy później wykonają potrzebne badania, dbają o różnorodność skojarzeń i o dobrostan psów stadzie. Pseudohodowli nikt nie kontroluje, takie miejsca nie dbają o nic, poza powołaniem na świat szczeniąt, które jak najszybciej sprzedadzą, bez zbędnych pytań i zainteresowania.

Aby przybliżyć to jeszcze bardziej, na jednej z psich grup na facebooku, która ostrzega o tego typu stowarzyszeniach i publikuje ich czarną listę, można przeczytać:

Domowa hodowla? Zarejestrowana? Pies z dokumentami? Brzmi profesjonalnie, przekonująco i na pierwszy rzut oka nie wzbudza żadnych podejrzeń, wręcz przeciwnie – ma się wrażenie, że trafiło się na miejsce idealne! O czym mowa? O Stowarzyszeniach, które zrzeszają hodowle psów. Prawda jest taka, bez długich wstępów i przypisów prawnych, że organizacja kynologiczna jest tylko jedna na każdy kraj. W Polsce jest to ZKwP (Związek Kynologiczny w Polsce). Następnie, każda taka organizacja, jest członkiem organizacji międzynarodowej – nadrzędnej, czyli w naszym wypadku FCI. I kropka. Dzięki temu wszystkie hodowle są w piramidzie sprawowania kontroli, panują te same przepisy, wzorzec rasy, wymogi i standardy. A wartość dokumentu psa jest międzynarodowa. Dziś pod lupą są właśnie polskie stowarzyszenia, kluby i fan cluby kotków i piesków, małych i dużych, miłośników, fanów, hodowców i właścicieli… Stowarzyszenia są polskie, regionalne, krajowe, ogólnopolskie… a nawet więcej! Międzynarodowe, centralne, niezależne, profesjonalne, wspierające i społeczne! I wszystkie podkreślają, że zrzeszone z nimi hodowle hodują psy „RASOWE”. Ale nie przedłużając – TYCH wszystkich stowarzyszeń unikajcie. Nie działają one pod nadzorem międzynarodowej jednostki kynologicznej FCI. Działają same sobie lub w porozumieniu z innymi stowarzyszeniami tego samego rodzaju. Natomiast słowo „kynologia” jest bardzo ważne w tej kwestii. Termin ten jest bowiem nadużywany w stowarzyszeniach – wszystkie informują, że tak bardzo wspierają kynologię i rasowość psa, a nie mają nawet wzorca, do którego mogą się odwołać (bo wzorców FCI nie akceptują, przynajmniej nie publicznie) lub mają swoje własne. I tak oto mamy stowarzyszenia mniejsze i większe, których metryki i rodowody nie świadczą o rasowości psa, a często nawet – niestety – wydawane są psom, które są hybrydami, mixem rożnych ras. 

Wiele osób wybierając szczenię zwykle nie ma planów wystawowych, wyścigowych, chcą charcika włoskiego bez rodowodu – „do kochania”, „na kolanka”, jako psa rodzinnego. Bardzo, bardzo szybko zakochują się w charciku, mocno wkręcają się w rasę, chcą się spotykać z innymi właścicielami charcików. Patrząc na charcikowe szaleństwa pojawia się myśl o coursingu, może jakieś wystawie. I co wtedy? Nie mogą tego zrobić, bo pies bez rodowodu ZKwP nie może brać udziału w takich imprezach. Co więcej posiadanie charcika włoskiego bez rodowodu jest mocno piętnowane w tym środowisku. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do początku.

Co oznacza charcik włoski bez rodowodu?

Charcik włoski bez rodowodu, to nic innego jak kundelek. Po prostu. Jeśli pies nie ma udokumentowanego pochodzenia, no to nie wiemy i nie mamy pewności przecież kto był jego rodzicami, czy dziadkami. Nie jest zatem charcikiem włoskim, tylko kundelkiem. Opisujące rasę standardy zostały opracowane właśnie przez wspomniane wcześniej FCI. Jeśli pies nie jest zarejestrowany w FCI, to jest tylko psem w typie rasy, a metryka psa z innego stowarzyszenia, niż ZKwP jest nic nie warta.

breeding is an art

Charcik włoski na którego patrzymy dzisiaj w domu, to efekt wieloletniej pasji kilkunastu pokoleń hodowców, kynologów. To ogromna praca, dziesiątki wyborów, błędów, wzlotów i upadków. Odbudowa rasy po wojnie – jakże niewyobrażalnie trudna w czasach, w których nie było facebooka, instagrama, czy messengera, dzięki którym możemy z hodowcą na innym kontynencie skontaktować się w ciągu kilku sekund, a psa z drugiego końca Europy przywieźć do domu w kilka godzin.

Najbardziej dziwi jednak, że w obecnej sytuacji, kiedy wystarczy zarejestrować psa w ZKwP i zrobić mu przegląd hodowlany, nadal są w Polsce osoby, które próbują rozmnażać i sprzedawać charciki bez rodowodów. Głównym miejscem wystawiania takich psów na sprzedaż jest OLX. Pseudohodowcy zrobili sobie z psów biznes – nie inwestują przecież w wiedzę, nie inwestują w badania (co przecież bezpośrednio przekłada się właśnie na cenę szczenięcia), mają suczkę i psa i bez pomyślunku łączą w kółko jedną parkę w domu. Bez planu, bez analizy rodowodów, bez eliminowania chorób, bez planu na kolejne pokolenia, bez tego wszystkiego na czym polega hodowla psów – a jest udoskonalaniem rasy i dążeniem do ideału.

Hodowla psów wymaga czasu, cierpliwości, ogromnej chęci do zdobywania wiedzy, pokory, a czasem odrobiny szczęścia. Dobre oko do psa też nie zaszkodzi. (…) Kluczem jest rozpoznanie wad i/lub słabości swoich psów i linii oraz umiejętność ich korygowania. (…) Dobry hodowca to taki, który poszerza wiedzę, czyta, obserwuje i uczy się od innych długoletnich hodowców, który prowadzi hodowlę odpowiedzialnie. (…) Należy pamiętać, że nie ma idealnego psa. Wszyscy powinniśmy dążyć do tego, aby hodować psa tak bliskiego ideałowi, jak to tylko możliwe. Wiem, że w mojej głowie istnieje idealny pies. Hodowca podczas hodowli musi porównać przyszłego reproduktora i matkę nie tylko pod względem fenotypu, ale także genotypu. To, że dwa psy dopełniają się wyglądem fizycznym, nie oznacza, że ​​będą się uzupełniać przy porównywaniu rodowodów. (…) Jak dobrze powiedział mój mentor, hodowla jest sztuką. Podczas hodowli trzymaj się wzorca rasy i dąż do perfekcji. Chociaż nigdy tego nie osiągniesz, musisz starać się zbliżyć do niego tak blisko, jak to tylko możliwe.

— Debbie Mitchell, American Eskimo Dog Club of America; June 2015 AKC Gazette

W jaki sposób doświadczony hodowca wybiera, które psy rozważyć w ramach swojego programu hodowlanego? Najpierw hodowca ocenia swoje psy tak obiektywnie, jak to tylko możliwe, zadając sobie pytania o wybitne cechy, które tak naprawdę chce zachować w następnym pokoleniu i które obszary są mniej pożądane i wymagają poprawy. Następnie przegląda rodowody psów, które planuje hodować w przyszłości (i nie chodzi tylko o najbliższy miot, to jest planowanie długoterminowe). Czy te psy były hodowane na linię, inbredowanie, czy są zupełnie niespokrewnione? (…) Co więc powinien zrobić hodowca? Zdecydować co chce osiągnąć. Chcesz dodać coś, co poprawi jakość swojej linii? Krzyżuj psy z linią, która ma takie cechy, jakich oczekujesz. Chcesz mieć pewność, że zachowasz swoje wspaniałe cechy? Krzyżuj bliżej, aby uzyskać bardzo wyrównany miot. Kiedy wiesz, czego chcesz, możesz zaplanować pożądany rezultat.

— Gail Knapp, Ph.D., J.D., Great Pyrenees Club of America