Charcik włoski w samolocie to coraz częstszy widok i taki sposób przemieszczania się z psem wcale nie musi być przerażający – serio z charcikiem da się latać na pokładzie, a te psy świetnie znoszą takie podróże! Zawsze przed wiosną i latem wszyscy zastanawiają się i dopytują, czy rzeczywiście z charcikiem można podróżować samolotem i czy można go zabrać na pokład, lecąc np. na wakacje. W Rosji, Skandynawii, czy w Stanach Zjednoczonych latanie z charcikami włoskimi w kabinie jest bardzo popularne i zwykle zupełnie bezproblemowe, a jak to wygląda u nas?
Omówimy tutaj regulacje dotyczące podróżowania samolotem z charcikiem włoskim i skupimy się wyłącznie na tej rasie. Istnieje bowiem szereg przepisów dotyczących transportu lotniczego psów przewodników, ras agresywnych, zwierząt ras brachycefalicznych, czy psów emotional support – te jednak pominiemy.
UWAGA!
Przepisy odnośnie latania z psami samolotem ciągle się zmieniają – np. niedawno, w niektórych krajach wprowadzono zapis o wymogu wentylowanego kontenera z czterech stron. W innym tekście piszemy też o niepowodzeniach w lataniu z charcikami włoskimi, z czym zdecydowanie warto się zapoznać!

O lataniu z charcikiem samolotem porozmawialiśmy też z Magdaleną Marszałek – właścicielką dwóch charcików włoskich. Punto i Ziggy wiele razy lecieli na pokładzie samolotu, a Magda podzieliła się z nami swoimi cennymi doświadczeniami. Do artykułu dołączyły też Michalina i Kasia – właścicielki Ofelii i Sofii, które mają za sobą już pierwsze podniebne podróże. Jak się okazuje – samolotowe przygody charcików włoskich będziemy aktualizować na bieżąco i uzupełniać o kolejne doświadczenia osób, które miały okazję z charcikiem lecieć na pokładzie.

Charcik włoski w kabinie pasażerskiej samolotu
Są dwie możliwości transportu psów samolotem. Pierwsza to podróż na pokładzie, jako dodatkowy bagaż podręczny w kabinie pasażerskiej i druga – w luku bagażowym, jako nadbagaż. Nigdy nie polecamy jednak przewożenia charcika włoskiego w luku bagażowym! Jest to dla psa ogromny stres i taka forma podróży powinna być wykorzystana naprawdę w ostateczności np. podczas przeprowadzki na inny kontynent. Przy tym linie lotnicze dzielą się na te bardziej i mniej przyjazne zwierzętom.

Można śmiało powiedzieć, że podróż psa samolotem w dużej mierze zależy od przewoźnika, ba, zależy nawet od osoby odprawiającej psa na pokład – ale o tym za chwilę. Większość tanich linii lotniczych, jak Wizz Air, Ryanair, czy Easy Jet w ogóle nie umożliwia przewozu zwierząt samolotem – ani na pokładzie, ani w luku bagażowym.
Dlatego jeśli chcemy zaplanować podróż z charcikiem włoskim, zwykle do wyboru zostają tylko linie narodowych przewoźników – jak LOT, Lufthansa, Air France-KLM, Finnair itd. Różne linie różnie też podchodzą do liczby psów na pokładzie – przykładowo: w liniach LOT podczas rejsu na pokładzie może przebywać tylko jedno zwierzę, a już w Air France aż cztery. British Airways, czy Alitalia oprócz psów przewodników w ogóle nie zabierają zwierząt na pokład, a takie loty obsługuje tylko Cargo.
Wymiary kontenera lotniczego dla charcika
Małe psy o wadze do 8 kg (mierzonej wraz z kontenerem) można zabrać ze sobą do kabiny pasażerskiej. Kontener nie waży zwykle więcej niż kilogram, wydaje się więc, że standardowego charcika włoskiego nietrudno zabrać na pokład.

Jest jednak pewien problem, a mianowicie wymiary kontenera. Do przewozu nazwijmy to roboczo „małych psów” w kabinie wymagany jest własny, zamykany kontener o miękkiej konstrukcji, uniemożliwiający wydostanie się psa na zewnątrz. Wymiary kontenera mogą się różnić w przypadku różnych linii lotniczych, czy wręcz ze względu na typ samolotu, ponieważ kontener przy starcie, lądowaniu i turbulencjach trzeba umieścić pod fotelem – przed nogami pasażera. Przykładowo:

dla samolotów B787 i B737 – 55 x 40 x 20 cm *dł./szer./wys.
dla samolotów DH4, E70, E75, E95 – 45 x 30 x 20 cm *dł./szer./wys.

wymiary kontenera (suma wszystkich boków) wynoszą 118 cm – max 55 x 40 x23 cm

max. wymiary kontenera w tych liniach to 46 x 28 x 24 cm

Skupmy się na największym z podanych wymiarów, czyli 55/40/23 cm i spróbujmy sobie wyobrazić charcika włoskiego, który ma do dyspozycji 22 cm szerokości i 40 cm wysokości kontenera. Biorąc pod uwagę psa o standardowej wysokości 36 cm w kłębie, zostają mu jeszcze tylko jakieś 4 cm do „sufitu”, gdzie musi się zmieścić jeszcze szyja i głowa. Powiedzmy, że uda się charcika tam „upchnąć”, przecież nie będzie stał, tylko zapewne się położy i pójdzie spokojnie spać – jak to w podróży. Tu pojawia się drobny problem, a mianowicie zapis:
„zwierzę musi mieć możliwość stania w naturalnej pozycji w zamkniętym kontenerze do transportu, jak również położenia się i obrócenia bez jakichkolwiek ograniczeń”

I niestety zazwyczaj tę kwestię osoby odprawiające zwierzę na pokład samolotu sprawdzają i trudno się w sumie dziwić, bo pies musi spędzić podróż w możliwie najbardziej komfortowych warunkach. Mimo więc, że teoretycznie na pokład można zabrać psa o wadze około 7 kg, to niestety anatomia charcika (a zwłaszcza jego długie nogi) skutecznie uniemożliwiają swobodne poruszanie się wewnątrz torby o podanych wymiarach, dlatego najlepiej, jeśli pies jest nauczony spokojnego leżenia w niej.
Nic nie jest jednak czarno-białe i o tym, czy charcik włoski w samolocie znajdzie się z Tobą w kabinie pasażerskiej, w dużej mierze decyduje czynnik ludzki. A dokładniej – dezycję, czy kontener jest dla psa odpowiedni i czy pies czuje się w nim swobodnie, podejmuje osoba przeprowadzająca na lotnisku odprawę. I o ile lot w kabinie z bardzo dużym charcikiem można sobie raczej odpuścić (choć to jak się okazuje również nie jest regułą), to zabranie na pokład standardowego charcika włoskiego jest zwykle jak najbardziej możliwe.


MAGDA:
Mogą pojawić się wątpliwości – jak charcik o wysokości 35, 38 cm lub wyższy ma się zmieścić do transportera o wysokości 24/26 cm. W pozycji stojącej nie ma na to szans, natomiast w leżącej jak najbardziej spełni te wymogi. Z jednej strony wymagana jest swobodna możliwość poruszania się pieska w transporterze, a w praktyce wygląda to jednak tak, że większość charcików zwinie się w torbie pod kocykiem w kłębek i okazuje się, że połowa transportera jest pusta. Pół żartem pół serio w końcu pasażerowie też w trakcie lotu siedzą na miejscach, a nie stoją czy biegają po kabinie – to jeden z moich ulubionych argumentów.
O ile przy odprawie paszportowo-bagażowej nie ma problemu z tym, że psiak sobie siedzi i wystaje do połowy z torby, tak przy wejściu na pokład pies musi być całkiem zamknięty w transporterze i spokojnie w nim leżeć. Jeśli chodzi o kwestie odprawy, zazwyczaj transporter jest tylko ważony, nigdy nie zdarzyło nam się, żeby ktoś naszą torbę mierzył, a lataliśmy rożnymi liniami głównie KLM, LOT, Lufthansa. Dodam, że nasz transporter jest średnio o 2 cm dłuższy, szerszy i wyższy od wymaganych wymiarów, ale nigdy nie mieliśmy z tego powodu problemu. To jak pies spędzi resztę podróży w kabinie, zależy głównie od personelu pokładowego. Nam zdarzyło się już lecieć z charcikiem na kolankach, jak i w otwartej torbie, którą postawiliśmy na siedzeniu obok, ale i z torbą całkiem zamknięta i wsunięta pod siedzenie. Najgorszy scenariusz podróży to niestety taki, jeśli trafi nam się zarówno przy odprawie jak i na pokładzie służbista nie przepadający na dodatek za psami. W takiej sytuacji odnoszę wrażenie, że taka osoba autentycznie szuka haka – będzie wszystkie dokumenty wnikliwie sprawdzała, ważyła i mierzyła torbę oraz zadawała mnóstwo pytań. Dobra wiadomość: takie osoby trafiają się bardzo rzadko, a większość jest przemiła i rozpływa się w zachwytach na widok charcika włoskiego. Wymiar transportera powinien być jak najbardziej zbliżony do tego wymaganego przez linie, którymi mamy zamiar lecieć. Wszystkie informacje znajdują się zawsze na stronie linii lotniczych (pet in cabin policy).

Gdzie kupić torbę do samolotu dla charcika?
My mamy dwie torby – w jednej (brązowej) leciała Zula, a drugą (szarą – niestety już niedostępną w sklepie) kupiliśmy dla Bibiego. Pierwsza torba ma wymiary 54 x 26 x 30 cm, a była nam potrzebna podczas lotu Lufthansą. Nie przekroczyła więc sumy wszystkich boków, ale była o 3 cm szersza, niż maksymalne wymiary. W przypadku miękkiego transportera, to nie jest duży problem i tak jak wspomniała wcześniej Magda – raczej nikt kontenera nie mierzy. Druga nasza torba – szara ma dużo mniejsze wymiary, bo była nam potrzeba do lotu liniami Air France (max46 x 28 x 24 cm), to jednak opcja w zasadzie tylko na szczeniaka, bo jest naprawdę malutka, co widać na wcześniejszym zdjęciu (na którym z kontenera do połowy wystaje Agatka). Finalnie Bibi poleciał w większej torbie i nikt nie zrobił nam z tego powodu najmniejszego problemu (mniejszą oczywiście na wszelki wypadek też mieliśmy ze sobą).
Najważniejsze to wziąć pod uwagę komfort psa – jeśli kontener będzie nawet kilka centymetrów większy, to nikt nie zwróci na to uwagi, natomiast na upchniętego w małej torbie psa już tak. Jedno z naszych szczeniąt leciało do Szwecji w znanej na całym świecie torbie marki SHERPA. Bardzo ciężko jest ją jednak dostać w Polsce, a jej wymiary też wcale nie są duże. Przykładowe torby dla charcika można kupić np. w ZOOPLUS, DRAPACZEK, AMAZON.

I tu uwaga. Według wytycznych IATA, kontener dla psa powinien być wentylowany z trzech stron. Ale! Jak doniosła nam Agnieszka – właścicielka charcika, który systematycznie lata z Grecji do Polski, niedawno, już np. linie Aeagan Airlines wprowadziły zapis o tym, że kontener musi być wentylowany z co najmniej czterech stron. Dlatego każdorazowo przed wylotem, warto zapoznać się z wymaganiami linii, którą będziemy lecieć z psem i oczywiście się do nich dostosować. W innym przypadku możemy po prostu nie polecieć.







MICHALINA:
Dość spontanicznie postanowiłyśmy wybrać się do Paryża i od razu wiedziałyśmy, że zabieramy psy ze sobą. Niestety, linie LOT w tym typie samolotu, jakim odbywała się nasza podróż, zezwalają tylko na jedno zwierzę w kabinie, zatem Muszka musiała zostać, a poleciała z nami tylko Ofelia. Mała jeszcze nigdy nie zostawiała na dłużej niż kilka godzin pod czyjąś opieką, więc nie chciałyśmy od razu fundować jej paru dni bez nas. Odprawa przebiegła bardzo sprawnie zarówno na lotnisku w Polsce, jak i w drodze powrotnej z Francji. Szybki rzut okiem czy jest szczepienie na wściekliznę i brak jakichkolwiek innych pytań ze strony pracownika check-inu. Wcześniej latałam już z kotem, więc wiedziałam mniej więcej czego się można spodziewać podczas podróży samolotem ze zwierzakiem. Na terenie lotniska Ofelia była na smyczy i chodziła sobie przy nas na własnych łapkach. Na pokładzie samolotu zgodnie z przepisami zwierzę powinno cały rejs spędzić w transporterze pod fotelem. Nam jednak ani razu nie zwrócono uwagi, gdy Ofelia siedziała nam na kolanach, wyglądała przez okno, czy potem po prostu spała zwinięta w kłębek pod moją bluzą. Podczas lotu w obie strony była spokojna i zrównoważona, nie przeszkadzała współpasażerom, nie wprowadzała zamętu, nie szczekała. Współpracowała na każdym etapie podróży – również w taksówce z lotniska do hotelu. Podróżowanie z Ofelią jest przewidywalne i bezproblemowe. Następnym razem do Francji wybierzemy jednak linie AirFrance – na pokładzie mile widziane są aż cztery zwierzaki podczas rejsu, więc jest szansa, że któregoś razu polecimy w pełnym składzie.

KASIA:
Podróż z charcikiem do Mediolanu samolotem zaplanowaliśmy dużo wcześniej. Szczepienia, paszport psa, torba do transportu, bilet lotniczy, badanie psa 24 h przed podróżą, gryzaki na zabicie nudy, chusteczki na wypadek awarii…czułam się przygotowana więc co mogło pójść nie tak?! Wybraliśmy linie lotnicze LOT, zgodnie z wytycznymi kupiłam miękką torbę, która była zbliżona rozmiarami do wymaganych, otwierana od boku, pies może w niej stanąć i obrócić się (mniej swobodnie ale da radę) – Sofi waży 4,8 kg i ma 36 cm wzrostu. Leżąc w torbie zwinięta w rogalik, zajmuje połowę torby. Warto przyzwyczaić psa do przebywania zarówno w otwartej jak i zamkniętej torbie na długo przed podróżą, ja zaczęłam trening 3 tygodnie przed lotem, stopniowo, wrzucanie zabawek, smaczków do torby, potem nagrody za przebywanie w zamkniętej torbie etc. Pierwszy lot z Poznania do Warszawy zaplanowany był o 5:30. Odprawa przebiegła bezproblemowo, Pani sprawdziła paszport psa, a w zasadzie ważność szczepienia p/wściekliźnie, zważyła torbę z psem czy nie przekracza 8 kg. Nikt nie interesował się wymiarami torby. Następnie kontrola bezpieczeństwa, poproszono o wyjęcie psa z torby, torbę przeskanowano, a pieska na rękach bez obroży i smyczy przeniosłam przez bramkę. Cały proces przebiegł bezstresowo. Psa należy wnieść na pokład samolotu w zamkniętej torbie i umieścić pod przednim siedzeniem na czas startu. To czy pieska będziecie mogli wziąć później na kolana, w torbie lub bez to zależy tylko od obsługi. Sofi do momentu startu zachowywała się wzorowo, niestety sam start samolotu był bardzo głośny i nieprzyjemny ze względu na silne turbulencje, które trwały cały lot. Sofi zaczęła głośno dyszeć, mocno się śliniła i łzawiła, trzęsła się ze strachu a serce waliło jak oszalałe. Otworzyłam boczną kieszeń torby i próbowałam ją uspokoić, niestety nie pozwolono nam wziąć torby na kolana ze względu na silne turbulencje. Trwało to cały lot czyli 30 min i byłam w zasadzie pewna, że nie wsiądziemy do kolejnego samolotu aby uniknąć tak wielkiego stresu, który może być szkodliwy dla zdrowia psa. Na lotnisku w Warszawie zapewniłam psu atrakcje, aby doszła do siebie, gryzaki, zabawki, węszenie. Pies szybko się uspokoił, a rozmowa z przypadkowo napotkaną ekipą z LOTu na korytarzu, przekonała mnie, że kolejny lot nie musi być tak stresujący. Obsługa zapewniła mnie, że zaraz po starcie mogę wziąć psa z torbą na kolana i otworzyć ją aby poczuł się bardziej komfortowo. Tak zrobiłam, ponieważ sytuacja stresowa u Sofi powtórzyła się od razu po starcie samolotu. Sofi cały lot spędziła w otwartej torbie na kolanach, przytulona do mojej ręki, spała cały lot, a na czas lądowania ponownie włożyłam torbę pod siedzenie, była już spokojna. Powrót do domu stresował mnie najbardziej, lot mieliśmy późno tj. 19:30 a z hotelu wymeldowaliśmy się o 12:00. Warto zapewnić charcikowi odpoczynek/sen, jeżeli cała podróż trwa długo, pies może być „przebodźcowany” co spowoduje nadmierny stres. Na lotnisku Malpensa byliśmy dużo wcześniej aby przygotować się na nieoczekiwany bieg wydarzeń. I tutaj najlepsza część opowieści – Włoszka, która nas odprawiała i zobaczyła Sofi, krzyknęła tylko „Amore! Amore!” i od tego momentu byliśmy VIPami hehe. Pani zaproponowała wolne miejsce w samolocie obok mnie, abym mogła położyć torbę z psem na siedzenie. Nie ważyła torby, nikt nie zwracał uwagi na wymiary, każdy był zainteresowany tylko ślicznym szczeniaczkiem. Przez cały lot Sofi spała w otwartej torbie, którą przypięłam pasami, na czas lądowania zamknęłam torbę ale nie musiałam jej chować pod siedzenie. Obsługa była bardzo wyrozumiała. Ostatni lot z Wawy do Poznania też przebiegł w miarę spokojnie ale mieliśmy okazję się przekonać jak skrajne zachowanie przedstawiały dwie stewardessy. Pierwsza – „jak się czuje piesek? Stresuje się? Może wody przynieść? Może ciasteczko? Proszę wziąć pieska na kolanka” Druga służbistka – „proszę włożyć torbę pod siedzenie”, „nie wolno otwierać torby” etc. Podsumowując: podróżowanie z charcikiem jest jak najbardziej możliwe i może być komfortowe. Pies nabiera odwagi z ilością doświadczeń, czyli z każdym lotem. Najważniejsze to porządek w dokumentach i spokój, wszystko można zorganizować ale braku paszportu czy szczepień nie wytłumaczysz. Planujemy kolejne loty na Majorkę, do Barcelony i na Mykonos, różnymi liniami lotniczymi, z pewnością podzielę się doświadczeniami!
PS. Pewnie zastanawiacie się jak ogarnąć psią toaletę podczas długiej podróży? Pies nie załatwi się raczej w miejscu w którym śpi czyli w torbie ale zrobi to od razu po wyjściu na terminal, nikt was za to nie ukarze ale należy szybko posprzątać, warto mieć trochę ręcznika papierowego i mokre chusteczki.

MAGDA:
Punto ma roczek z hakiem i przeleciał dzielnie pół Europy już w sumie 6 razy. Wszystko przebiegło sprawnie i bezproblemowo. Mimo covidowych procedur i obostrzeń, trafiliśmy na przemiłą obsługę, zarówno przy odprawach na lotnisku i na pokładzie. Puncio to zdyscyplinowany i fantastyczny kompan podróży.
Okazało się, że dwa loty z przesiadką w ciągu dnia dla Punto to żaden problem. Jedna z naszych ostatnich podróży trwała od 7.30 rano do 23.00 – wliczam w to dojazd na i z lotniska, czas oczekiwania na odprawy, godzinne opóźnienie lotu z Krakowa do Amsterdamu, w sumie dwa loty, prawie 6 godzinny transfer w Amsterdamie, który wykorzystaliśmy na spotkanie ze znajomymi. Aktualnie linie LOT wstrzymały bezpośrednie połączenie z Polski do Dublina dlatego lecieliśmy z przesiadką. W samolocie trafiliśmy na przemiłą obsługę KLM i dzięki temu Punta torba wylądowała na siedzeniu obok mnie. Oba loty minęły w miłej i komfortowej dla Puncia atmosferze. Miłe zaskoczenie w Krakowie, przed samym terminalem ogrodzony wybieg dla psów – idealne rozwiązanie na załatwienie potrzeb pieska i trochę ruchu przed odlotem. Przyznam, że jedynie w Krakowie, przy odprawie Pani miała wątpliwości czy małemu będzie wygodnie bo ma przecież takie długie nogi – w takich chwilach zatrzymuje się na 3 sekundy serce, ale Pani poprosiła o zapięcie torby, Puncio elegancko się 'skompresował’ łapki też i Pani nie miała już więcej pytań. Na nasze 7 lotów to był pierwszy raz kiedy ktoś miał wątpliwości co do komfortu psa w torbie. Zachęcamy Was do podróży samolotem z charcikami, jest to naprawdę wykonalne.

Podniebne podboje Zuli
Nam też kiedyś na trzy sekundy stanęło serce, a w zasadzie na ponad godzinę. Podobna sytuacja spotkała również znajomą podróżującą ze swoim niewielkim charcikiem. Na pokładzie lotu Lufthansą do Włoch miała znaleźć się Zuella. Zulka nie jest wysokim psem, choć dość mocnym. W kłębie mierzy niecałe 37 cm i waży trochę mniej, niż 6 kg. Kontener który dla niej kupiliśmy miał wymiary54 x 26 x 30 cm. Na warszawskim Okęciu przy odprawie obsługa popatrzyła na psa, potem na kontener, potem jeszcze raz na psa i stwierdziła, że wszystko jest w porządku, kontener jest duży i pies może lecieć. Zula oczywiście nie poruszała się w kontenerze swobodnie, ale też zupełnie nie miała takiej potrzeby – zawsze w podróży idzie spać, tak było i tym razem.
Podczas rejsu powrotnego z Bolonii do Frankfurtu obsługa odprawy stwierdziła, że kontener jest dla psa zbyt mały i nie ma szans, żeby pies w taki sposób poleciał. Na miejscu pojawiały się kolejne, coraz wyższe szczeblem osoby z obsługi lotniska i jednym słowem zrobiła się niezła aferka – dyskutowali między sobą, czy pies może lecieć czy nie. Trwało to blisko półtorej godziny. Stres jaki nam wtedy towarzyszył i brak żadnego planu awaryjnego spowodował, że kolejne loty już zawsze będą okupione dodatkowymi nerwami. Na sam koniec przy odprawie Zuli pojawił się kierownik lotów z ramienia Lufthansy, który finalnie stwierdził, że większą krzywdą dla psa będzie jak nie poleci, niż jak poleci. Wszystko skończyło się dobrze, ale nasza rada jest taka, żeby zawsze mieć plan B – sprawdzone połączenia kolejowe, możliwość zatrzymania się gdzieś, czy kupno biletu na inny lot i próba wylotu w innym dniu – cokolwiek, dzięki czemu będziemy spokojniejsi, jeśli lot się jednak nie uda.

Zwłaszcza podczas dłuższych lotów, trzeba brać pod uwagę, że może nie być możliwości wyjęcia psa z kontenera, w którym po czasie robi się gorąco, do psa dociera mniej świeżego powietrza, a zwierzę ciągle leży w jednej pozycji!
Dziesiątki razy widzieliśmy w internecie zdjęcia z samolotu – charcik włoski w samolocie podróżujący na kolanach właścicieli i wyglądający przez okienko. W naszym przypadku w zasadzie każda próba wyjęcia Zulki choć na chwilę z kontenera, w którym bądź co bądź było dosyć ciepło, każdorazowo kończyła się podejściem stewardessy i prośbą o schowanie psa do środka. Dlaczego o tym wspominam? Nasza podróż nie była długa – do Włoch lecieliśmy z międzylądowaniem, więc każdy lot trwał najwyżej 1,5h. Dłuższa podróż w ciasnym kontenerze może być jednak dla psa uciążliwa. To co wydaje się być najważniejsze – zawsze należy najpierw przywyczaić charcika do kontenera – jeszcze na długo, długo przed wylotem.


MAGDA:
Dla mnie osobiście bezstresowe podróżowanie z psem to przede wszystkim odpowiednie przygotowanie do wszystkich etapów podróży. Od strony formalnej, logistycznej jak i przygotowanie samego psa. Dobre skalkulowanie czasu, który pies będzie musiał spędzić w drodze na lotnisko, w trakcie wszystkich odpraw i kontroli lotniskowych no i samego lotu jest bardzo ważne. Mam tu na myśli fakt, że mimo, iż lot trwa średnio 2-3h to ten czas może się wydłużyć nawet do 6 godzin dodając czas dojazdu na lotnisko, wszystkie odprawy i kontrole lotniskowe, czas oczekiwania na wejście na pokład, czasem bywają też opóźnienia. Na taką ewentualność też trzeba się przygotować.

Bibi – pasażer lotu AF4147
W grudniu 2021 przylecieliśmy z Francji z czteromiesięcznym charcikiem. Na żadnym etapie nikt nie sprawdzał ani dokumentów psa, ani wymiarów kontenera i mieszczącego się w nim charcika. Pomogła nam w tym jedna rzecz – cały lot (w obie strony) odprawiliśmy na lotnisku w Warszawie, kiedy psa nie było jeszcze z nami. Bibi kiedy go odbieraliśmy był natomiast tak malutki (ważył zaledwie 2,5 kg i mierzył około 29 cm), że jesteśmy pewni, że nikt nie miałby prawa doczepić się do jego komfortu w kontenerze. Był też niezwykle spokojny i całą podróż powrotną (która była dość długa ze względu na opóźnienia i międzylądowanie) bardzo grzecznie przespał i przesiedział w torbie.
EDIT 2023: od momentu powstania tego artykułu przywieźliśmy do Polski jeszcze dwa charciki, a kolejne nasze szczenięta wyleciały samolotami za granicę. Na szczęście w żadnym z tych przypadków nie mieliśmy problemów z lotem, a fajnym tipem jest odprawa online, dostępna zwykle na 24h przed wylotem (o ile przewoźnik taką udostępnia). Wtedy nikt nie sprawdza nam ani psa, ani wielkości kontenera i odprawieni od razu udajemy się na security control, a potem prosto do gate’u. Ale uwaga, bo przykładowo Finnair do biletu z wykupionym miejscem dla psa, nie pozwala na online check-in.

Jak zarezerwować bilet na lot z charcikiem?
Rezerwacja biletu na lot z psem to chyba najtrudniejsza operacja. Wymaga mnóstwa cierpliwości i szczęścia, żeby w miarę sprawnie dodzwonić się do linii lotniczych. Jak my to robimy w skrócie? Najpierw musimy znaleźć interesujące nas połączenie lotnicze i zadzwonić do konkretnych linii, żeby upewnić się, że podczas tego rejsu miejsca dla psów nie są już zajęte przez kogoś innego i czy na ten rejs przewoźnik zezwala na psy w kabinie. Jeśli tak i miejsca nie są zajęte, to kupujemy bilet na nasz lot (przez internet) i musimy szybciutko zadzwonić raz jeszcze, żeby zabookować do naszego biletu bilet dla psa. Ewentualnie bilet na nasz lot można kupić również podczas rozmowy, płacąc kartą przez telefon. Czasami cała procedura trwa wiele godzin, a nasz rekord to półtorej godziny samego czekania na połączenie z Air France. Fizyczna zapłata za „psi bilet” może się odbyć przez telefon albo podczas odprawy na lotnisku – my dwukrotnie płaciliśmy za bilet dla psa na lotnisku. Koszt biletu za psa to mniej więcej 50-60 EUR za kierunek.
EDIT 2023: na szczęście coraz więcej linii lotniczych pozwala na kupienie biletu dla psa przez internet – np. w Finnair miejsce dla psa w bardzo prosty sposób zarezerwujemy podczas kupowania biletu przez stronę internetową.

MAGDA:
Zakup biletu dla psa niestety należy do czynności nieco skomplikowanych i czasochłonnych, ponieważ lecąc z psem biletu nie kupimy przez internet. Możemy go kupić jedynie przez telefon, dzwoniąc do linii lotniczych. Po pierwsze chcąc lecieć z psem w kabinie, najpierw należy sprawdzić czy dana linia w ogóle akceptuje psy w kabinie i jaką dokładnie ich liczbę. Jeśli to mamy już sprawdzone i wiemy jaka linią lecimy, dzwonimy do linii lotniczych podając datę i godzinę oraz numer lotu, którym planujemy lecieć – w celu sprawdzenia dostępności miejsca dla psa. Jeśli miejsce jest, to rezerwujemy bilet. Na tym etapie nasz bilet jest tylko wstępnie zarezerwowany (nie mylić z zakupionym) ponieważ przez następne 24h czekamy na autoryzację rezerwacji naszego psa przez linie lotnicze. Po otrzymaniu potwierdzenia na maila, dzwonimy ponownie do linii (a dodzwonienie się graniczy z cudem i czasem niestety wisi się na telefonie i godzinę), aby zapłacić za bilet właśnie przez telefon. Jest jeszcze opcja zapłaty na lotnisku, w dniu odlotu. Z mojego doświadczenia lepiej zapłacić od razu z góry za wszystko, ponieważ na lotnisku nie dość, że sama odprawa może być stresująca zarówno dla nas jak i dla psiaka, to w/w opłatę za psa uiszcza się w oddzielnym stanowisku, które trzeba najpierw znaleźć, następnie wrócić do punktu odprawy, czasem jeszcze ponownie czekać w kolejce i to wszystko z psem.

Dokumenty, formalności i regulacje dotyczące przewozu psów samolotem
Latając z psem po Europie najważniejszy jest oczywiście paszport i ważne szczepienie przeciwko wściekliźnie. Każdy kraj ma jednak zupełnie inne zasady wjazdu zwierząt, dlatego każdorazowo trzeba sprawdzić, jakie obostrzenia panują w kraju do którego się wybieramy. Inaczej będzie w Skandynawii, inaczej na południu Europy. Na Ukrainę nie polecimy np. bez miareczkowania. Zupełne inne regulacje obowiązują na kierunkach międzykontynentalnych – wjazd z psem do Stanów Zjednoczonych czy Australii rządzi się zupełnie innymi prawami. Dla wielu krajów różni się też minimalny wiek transportowanych zwierząt – od 10. tygodnia nawet do 7. miesiąca życia. Niektóre kraje wymagają ważnego szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym, inne odrobaczenia na nie wcześniej niż 72 do 48 godzin przed wylotem i tak dalej. Nie sposób opisać wszystkich regulacji, dlatego każdorazowo warto wygooglować sobie stronę służb odpowiedzialnych za te kwestie w danym kraju, zapytać weterynarzy i skonsultować np. z osobami, które takie podróże mają za sobą. O zasadach podróżowania z psem w Unii Europejskiej można przeczytać choćby na stronie Głównego Inspektoratu Weterynarii, czy na innych stronach o tym traktujących.

MAGDA:
Równie ważną kwestią jest zapoznanie się z wymogami podróży dla danego kraju. Generalnie na kontynencie wystarczy jak pies ma skończone 3,5 miesiąca, posiada paszport, microchip, odrobaczenie standardowe 1-5 dni przed podróżą, szczepienie przeciw wściekliźnie i wpis o zdolności psa do podróży w paszporcie. Najważniejsze aby weterynarz poprawnie powpisywał w paszporcie wszystkie daty – zgodnie z wymaganymi 'ramami czasowymi’. Błędnie wpisane daty mogą później przysporzyć sporo problemów przy odprawie. Jeśli chodzi o podróże na wyspy czy to greckie, Kanaryjskie czy np. do Irlandii to przede wszystkim wymagane jest szczepienie na wściekliznę oraz odrobaczenie na tasiemce. Czasem wlatując na wyspę z kraju, w którym na dużą skalę występuje wścieklizna, wymagane są testy z krwi na ilość przeciwciał.

Charcik włoski w samolocie – co zabrać na pokład dla psa?
Najważniejsze są oczywiście kontener, dokumenty i sam pies. Warto, żeby torba była wyściełana podkładem, a ich zapas warto mieć ze sobą. Warto mieć też nawilżane chusteczki i trochę ręcznika papierowego – w razie jakiejś awarii. Przyda się kocyk, jakieś smaczki i coś, czym zajmiemy psa podczas np. przesiadki i oczekiwania na kolejny lot. Musimy mieć też zapas karmy, choć lepiej nie karmić psa przed samym wylotem i ważne, żeby załatwił się zanim wsiądzie na pokład. Warto zaopatrzyć się w możliwość podania psu wody. Ponieważ przez odprawę nie przejdziemy z własną butelką, warto wodę kupić po kontroli bezpieczeństwa na lotnisku i mieć ze sobą np strzykawkę, żeby – szczególnie podczas długich lotów – móc podać psu wodę do pyska. Same zwykle w lekkim stresie nie chcą pić. Oczywiście trzeba mieć też smycz i obrożę – najlepiej z adresówką. My nie podajemy psom nigdy żadnych leków na uspokojenie i lepiej tego nie robić – nigdy nie wiemy, jak pies się po nich zachowa, a w powietrzu nie będziemy mogli zwierzęciu pomóc gdyby coś się stało. Zwykle charciki są na pokładzie spokojne i po prostu idą spać.

MAGDA:
Warto mieć z sobą karmę i „czasoumilajki”, bo charcik włoski w samolocie może się zacząć nudzić. U nas świetnie się sprawdzają gryzaki naturalne, matki do wylizywania, warto też zaopatrzyć się w podkład higieniczny. Na europejskich lotniskach nie zawsze są niestety dostępne psie toalety. Nikt nie robi problemu z tego, że pies się załatwi w terminalu, ale trzeba po nim oczywiście posprzątać.

Jak przygotować charcika do lotu samolotem?
Oczywiście najważniejszą rzeczą jest przyzwyczajenie psa do transportera. Większość charcików od wczesnych dni zna już podróże w transporterze – w ten sposób szczenięta wozimy przecież np. do weterynarza. Większość charcików włoskich podróżuje w taki sposób na co dzień samochodem. My stawiamy zawsze torbę w domu – wrzucamy do środka smaczki, a ponieważ charciki włoskie uwielbiają małe, ciasne i przytulne miejsca, to zwykle nie mają najmniejszego problemu z wchodzeniem, czy pozostawaniem w transporterze.

MAGDA:
Do transportera najlepiej przyzwyczajać od szczeniaka – u nas ogromną pomoc w szkoleniu zawdzięczamy naszej hodowczyni, która od małego przyzwyczajała Punto do transportera. Oglądała z nim TV, a on siedział obok w torbie. Najważniejsze, żeby ta torba się dobrze psu kojarzyła. Moje charciki tak lubią podróże, że na widok transporterów same się do nich pakują. Dzień przed podróżą najlepiej psiaka dobrze zmęczyć długim spacerem w terenie, czy zabawą. Dobrze żeby to był aktywny dzień. Znając zwyczaje naszych psiaków, można też dopasować w miarę możliwości godzinę lotu – ja osobiście preferuję te szalenie wczesne loty, albo te bardzo późne, bo wiem, że wtedy chłopaki lot prześpią. Transportery zazwyczaj wystawiam swoim charcikom do użytkowania na kilka dni przed podróżą, daję im czas na ponowne oswojenie się z torbą. Zresztą oni wiedzą już czym to pachnie i zaczynają tam spać i traktować je jak swoje miejsce i legowisko. Tak zostały nauczone.







ŹRÓDŁA: