Grudzień to w zasadzie co roku bardzo specjalny dla nas miesiąc. Podsumowujemy co stało się w mijającym roku, korzystamy z mnóstwa wolnego czasu i oczywiście wyczekujemy naszych ukochanych Świąt. Do tego kończymy powoli sezon ubrankowy i powoli planujemy kolejne mioty.
W tym czasie nasze charciki włoskie zapadają w lekki „sen zimowy”, wychodząc na zewnątrz już praktycznie tylko na przysłowiowe siku – większość dnia natomiast spędzają w legowiskach przy rozgrzanym do czerwoności kominku. W domu jest spokojnie, a momentami białe choinki na zewnątrz sprawiają, że jesteśmy jeszcze głębiej w zimowym klimacie. Nie ma już szansy na beztroską zabawę w ogrodzie, który w miarę stawania się coraz bardziej mroźnym, staje się równocześnie mniej przyjazny charcikowej naturze. Grudzień to jedyny miesiąc w roku, kiedy odpuszczamy wszelkie aktywności, nie „torturujemy” naszych charcików przydługimi spacerami i cieszymy się naszym psim domem. To także okres, gdy pojawia się szansa na obserwację naszych psów z nieco innej perspektywy – to również czas, gdy charciki – trochę jak my – odkrywają korzyści z powolnego, domowego życia, ciesząc oczy tym co za oknem, a swoje ciałka domowym ciepłem i bezpieczeństwem.
Staramy się w tych dniach zapewnić naszym psom nieco więcej spokoju i wyciszenia. Odrobinę zmniejszamy porcje w miskach, bo takim domowym piecuchom spada zapotrzebowanie na energię. Przybywa legowisk w pobliżu kominka i kaloryferów, a nasi charci przyjaciele zdają się wykorzystywać te miejscówki po mistrzowsku – potwierdzając przy tym, że dobrze je wyczuwamy. Błogą ciszę przerywają tylko czasem trzaski polan w kominku i pojedyncze warknięcia, gdy młodzież pozwoli sobie nadepnąć na drzemiącego w ciepełku seniora. Uczymy się spokoju od naszych psów, które w takie zimowe momenty chyba też sporo podpatrują od nas zakopanych w kocach. Wszyscy się wówczas wyciszamy i ładujemy baterie, bo przed nami wielkimi krokami zbliżają się nowe wyzwania.




