Drugi charcik w domu

Drugi charcik w domu

Czy drugi charcik w domu to rewolucja? Coraz częściej właściciele naszych szczeniąt zgłaszają się do nas po kolejnego psa. Mówi się przecież, że charciki włoskie są jak chipsy – weźmiesz jednego i sięgasz po kolejnego. Ile w tym prawdy? Czy one rzeczywiście lepiej żyją we dwójkę? Porozmawialiśmy o tym z niektórymi osobami, które zdecydowały się przyjąć kolejnego charcika włoskiego pod swój dach. Co nimi kierowało, czy było łatwo i czy przypadkiem dzisiaj tego nie żałują?

Czy charciki włoskie lepiej chowają się we dwójkę?

Włoszczaki uwielbiają towarzystwo innych charcików włoskich i zwykle bardzo dobrze chowają się parami, czy trójkami. Dlatego drugi charcik w domu nie musi być rewolucją. W naszym stadzie nigdy nie było poważniejszych konfliktów. Staramy się zostawiać u nas psy, które mają określone cechy charakteru i będą pasowały do reszty. Mamy też ułatwione zadanie, bo szczenięta są z nami od urodzenia i wychowują się z resztą stada u boku, są więc akceptowane przez inne psy od samego początku.

Wtulone w siebie charciki na instagramowych zdjęciach to nie musi być jednak prawdziwy obraz rzeczywistości właściciela dwóch psów, a przynajmniej nie od razu i nie zawsze. Charcikowi przyjaciele to nie reguła i jak to w życiu bywa – zdarzają się wyjątki. Trzeba pamiętać o tym, że to bardzo wrażliwe, ale też cholernie uparte zwierzęta, które mają różne osobowości i te bardzo rozpieszczone jedynaki wcale nie muszą zaakceptować drugiego psa.

W rasie jest to rzadkie, ale może się zdarzyć, że charciki się jednak nie pokochają, albo przynajmniej momentami nie będą się dogadywać. Dwa dominujące samce, czy dwie suki o mocnych charakterach – taki zestaw może wywoływać scysje i spiny. Dlatego jedną z najważniejszych rzeczy jest dobranie charakteru nowego towarzysza pod psa, który jest już w domu. Żeby to zrobić, trzeba dobrze poznać swojego pierwszego charcika. Dowiedzieć czego się boi, czego nie lubi, jakie psy akceptuje, czy jest otwarty i przyjacielski, a może zazdrosny, lękliwy lub dominujący. Wtedy razem z hodowcą można drugie szczenię dobrać tak, aby miało odpowiednie cechy charakteru, płeć, czy nawet docelową wielkość.

Kasia, właścicielka Ivy i Melo:

Decyzja o wzięciu drugiego charcika zapadła spontanicznie, choć dojście do niej zajęło mi kilka miesięcy obserwacji mojego pierwszego psa. Ivy, obecnie 10-miesięczna sunia, posiada towarzyską osobowość i lgnie do psów spotykanych na spacerach. Całe lato regularnie uczestniczyła w spotkaniach lokalnej grupy małych piesków, gdzie przyjęła rolę “kierowniczki” dynamizując wspólne zabawy. Od października, ze względu na pogodę, grupa zawiesiła swoje spotkania, a Ivy coraz częściej spędzała dzień zwinięta w kłębek i niechętnie wychodziła na dwór. Zaczęła robić się smutna i zrezygnowana. Wtedy zauważyłam, jak bardzo zmiana sezonu oddziałuje na nią, jak bardzo cierpi z powodu braku kontaktu z jej ulubionymi pieskami. A to był dopiero początek wielomiesięcznych ciemności i chłodów. Gdy tylko, w połowie listopada, pojawiła się możliwość adopcji drugiego charcika – 8-tygodniowego Melo, byłam już prawie pewna swojej decyzji. Teraz wszystko zależało od tego, czy pieski się dogadają. Po spędzeniu kilku godzin na dyskusji z Agatą i Kubą oraz obserwacji Ivy i Melo doszliśmy do wniosku, że będzie to dobre połączenie i trzy dni później Melo zawitał w naszym domu.

Drugi charcik w domu – kiedy jest najlepszy moment?

U niektórych drugi charcik w domu pojawia się bardzo szybko – nawet kilka miesięcy po pierwszym. U innych trwa to jednak znacznie dłużej i trudno się dziwić – to przecież bardzo odpowiedzialna decyzja i musi być doskonale przemyślana. Trzeba być pewnym, że znajdą się czas, pieniądze i cierpliwość na drugiego psa. Ta myśl jednak u każdego gdzieś pomału kiełkuje. Generalnie można chyba stwierdzić, że większość osób decyduje się na kolejnego charcika włoskiego po mniej więcej roku, dwóch. U większości jest to chęć zapewnienia towarzystwa swojemu psu, u innych pewna doza ciekawości jaki będzie drugi. Swoje robi na pewno znany „charci nałóg” i zauroczenie rasą.

Oliwia i Dominik: właściciele Antona i Jasia:

Przede wszystkim, charciki maja w sobie coś uzależniającego – prawdopodobnie istnieje 1% ludzi, który jest na to odporny (choć nie chce nam się w to wierzyć) i twardo trzyma się przy jednym, ale nie znamy chyba posiadacza charcika, który po jakimś czasie nie chciałby drugiego. Jedyna obawa jaka pojawiła się po decyzji o drugim psie – która zapadła dość spontanicznie i emocjonalnie nieodwracalnie – to czy damy radę z dwoma tak absorbującymi psami – i nie chodzi tu oczywiście o kwestię opieki, tylko czy wystarczy nam czasu, żeby je po równo wyprzytulać i żeby żaden nie był urażony.

Julia, właścicielka Yankeego i Yoko:

Od początku jak weszliśmy w posiadanie naszego kochanego charcika wiedzieliśmy od razu, że będziemy chcieli dla niego rodzeństwo. Tak właśnie się ułożyło, że po niecałym roku dołączył do nas drugi charcik i to była najwspanialsza rzecz jaka mogła nam się przydarzyć. Charciki nie lubią samotności, więc we dwójkę teraz się idealnie spełniają. Śpią razem, tulą się, bawią się razem, no i wiadomo – jak to rodzeństwo – bywają zazdrośni i się kłócą, co bywa komiczne w charcikowym wydaniu. Najwspanialsze jest to, że każdy z nich jest inny i obaj są bardzo kochani i żyć nie mogłabym bez nich. Charciki to takie psy, których nie da się nie kochać, są magiczne – ich spojrzenia i delikatność skradną każde serce.

Dużo zależy od dojrzałości pierwszego psa, ale wydaje się, że idealnym odstępem jest okres maksymalnie dwuletni. Z naszych obserwacji wynika, że młode psy łatwiej przyjmują pod swoje skrzydła nowego kompana życia. Wtedy znacznie szybciej i dużo lepiej charciki zaczynają się ze sobą dogadywać. Starszy zwykle jest jeszcze na tyle niedojrzały, że wciąż skory do zabawy i opieki nad młodszym „rodzeństwem”. Im różnica wieku jest większa, tym teoretycznie trudniej i dłużej ten proces dochodzenia do „przyjacielstwa” trwa. Na pewno nie może to być zbyt wcześnie. Dojrzalszy pies przekaże szczenięciu pewne pożądane zachowania – maluch będzie chodził za nim krok w krok i kopiował wszystko co zrobi starszy. Znamy przypadki w których drugi charcik w domu pojawił się bardzo późno (w wieku ponad 7 lat), efektem tego psy nigdy nie zbudowały zażyłej relacji między sobą.

Karolina i Michał – właściciele Sherika i Zylka:

My dopiero po około trzech latach uznaliśmy, że należy powiększyć nasze stado. Główną motywacją była chęć umilenia czasu naszemu jedynakowi podczas naszego pobytu poza domem oraz posiadanie towarzysza wspólnych spacerów. W końcu nikt nie potrafi biegać z charcikiem tak, jak drugi charcik. Biorąc pod uwagę wszystkie opinie znanych nam właścicieli charcików, nie była to trudna decyzja. Uważamy natomiast, że podjęliśmy ją zbyt późno. Różnica wieku między naszymi chłopcami to 3 lata. Nie jest to oczywiście żadna przeszkoda, ale wpuszczenie szczeniaka do domu w którym mieszka już 3,5 letni, dojrzały pies spowodowało wywrócenie się do góry nogami świata naszego starszego charcika. Nie wyobrażamy sobie posiadania jednego psa, ale powinniśmy zdecydować się na niego wcześniej, aby różnica wieku wynosiła maksymalnie 2 lata. Dużo podróżujemy i z tej perspektywy drugi pies nie jest żadnym problemem. Ważną kwestią jest również to, że łatwiej wychować szczeniaka posiadając w domu starszego charcika, który jest jego przewodnikiem. Dzięki temu szczeniak wyrośnie na odważnego i bardzo dzielnego psa.

Kasia – właścicielka Sofi i Cytrusa:

Warto zwrócić uwagę na to, że szczeniak będzie kopiować zachowania starszego, także nauka idzie nam ekspresowo. Cytrus ma niespełna 5 miesięcy i załatwia się tylko w wyznaczonym miejscu w domu (tak, mamy kuwetę) oraz na zewnątrz. Szczeniak będzie kopiować zarówno dobre jak i złe nawyki, dlatego warto pracować z psem od początku.

Rozczarowanie drugim charcikiem

Bardzo wielu właścicieli idealizuje swojego psa i są nim zachwyceni do granic możliwości. Decydując się na drugiego charcika bardzo często wyobrażają sobie, że będzie on identyczny, jak ten pierwszy. I to jest największy błąd, bo może pojawić się rozczarowanie. Ten drugi nie chce się przytulać, albo jest dużo bardziej absorbujący, mniej chętnie współpracuje, nie słucha się, częściej choruje, nie lubi spacerów etc. Trzeba pamiętać, że absolutnie każdy pies jest inny, ma inny charakter, osobowość i siłą rzeczy będzie się zachowywał zupełnie inaczej, choć przedstawiciele rasy mają oczywiście mnóstwo wspólnych cech. W naszym stadzie kilkunastu psów nie ma dwóch takich samych charcików włoskich – każdy jest jedyny w swoim rodzaju.

Nasz pierwszy charcik jest francuskim pieskiem wiecznie przyklejonym do człowieka. Jak zamerda ogonem, to lecimy do lodówki otworzyć szampana, ale jest też bardzo samodzielny i mamy do niego na pewno większe zaufanie w kwestii bezpieczeństwa. Natomiast drugi to wieczne dziecko, wyznaje zasadę YOLO i trzeba za nim chodzić i kontrolować co robi – bo nigdy nie wiadomo co mu wpadnie do głowy i czy nie zrobi sobie przy okazji krzywdy. Mowię o tym, bo biorąc drugiego psa tej samej rasy wszyscy myślą (my trochę też), że będzie to powielenie schematu. A okazuje się, że jeden z drugim, oprócz italian greyhound w nazwie, nie ma nic wspólnego.

Każdy z naszych charcików ma zupełnie inny charakter. Nie spodziewaliśmy się, że psy tej samej rasy mogą być aż tak różne! To co nas trochę rozczarowało, to fakt, że nie potrafią się razem bawić. Uważamy, że wynika to z różnicy wieku, ale i charakteru. Starszy, to typowy jedynak – przez pierwsze 3 lata życia cała nasza uwaga była skupiona na nim, a nasze życie kręciło się wokół niego. To przede wszystkim my byliśmy jego kompanami w spacerach, czy zabawie i drugi pies nie był mu do niczego potrzebny. Młodszy, to kochający całym serduszkiem charcik o ogromnym temperamencie, który zabiega o uwagę swojego starszego brata. I czasami (jak to młodszy brat) jest zbyt nachalny. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo się kochają, a drobne kłótnie zdarzają się w każdej rodzinie.

Zawsze również zwracamy uwagę na to, że pierwszy pies, który pojawia się w naszym domu, nie ma poza nami nikogo do kontaktu – to my jesteśmy całym jego światem. Nawiązuje więc bardzo silną więź z człowiekiem. Drugi charcik w domu ma już i psa i człowieka, więc zdarza się, że dużo mocniej niż z człowiekiem zżyje się ze swoim psim kompanem. Na pewno szybciej znajdą wspólny język i więcej czasu może zająć wypracowanie naszej relacji z drugim charcikiem. Zawsze nowi właściciele martwią się jak to będzie, czy psy się polubią? Zwykle zostają najlepszymi przyjaciółmi, mimo, że początki niekoniecznie muszą o tym świadczyć.

Oprócz dwóch charcików w domu mamy jeszcze innego psa i zauważyliśmy, to że nikt i nic nie zrozumie charcika tak, jak drugi charcik. One z default’u żyją w symbiozie, bez względu na to, czy są spokrewnione, czy są w tym samym wieku, czy maja dwa różne charaktery – one zawsze się dogadają i nie starcza mi już pamięci w telefonie na stalkowanie ich pozycji do spania.

Czy dwa charciki w domu, to dwa razy tyle obowiązków?

Na pewno dwa psy w domu, to nie są same przyjemności. Po pierwsze podwójne wydatki – na karmę, czy weterynarza. Po drugie – niebezpieczne szaleństwa dwóch charcików w domu, czyli wzrost ryzyka zderzeń, upadków, czy poważniejszych kontuzji domowych. To wiąże się z większą uwagą, którą trzeba poświęcić na wyciszanie zbyt intensywnych zabaw. Dodatkowy charcik, to drugie tyle głupich pomysłów. Trudniej też zostawić komuś pod opieką dwa psy, a nie jednego, w dodatku nie rozdzielając ich. Na pewno większej logistyki wymagają wyjazdy z dwoma psami, trzeba zapewnić odpowiednio więcej miejsca w samochodzie, czy znaleźć hotel, który przyjmie dwa psy.

Z początku mogłoby się wydawać, że trudniej. Dwa psy to przecież dwa razy więcej obowiązków! Czy na pewno? : – ) Oczywiście nie możemy narzekać na nudę, dwa charciki to więcej zamieszania, sprzątania i mniej miejsca w łóżku ale też zdecydowanie więcej radości, przytulania, ciepełka i charciej miłości <3 Obie śpią razem z nami w łóżku, każda w swojej ulubionej pozycji, ale zazwyczaj nad ranem Sofi idzie do legowiska. Na nowo musieliśmy przywyknąć do malucha który jest wszędzie w miejscach których się nie spodziewasz, za tobą na kanapie, na krześle, między drzwiami, twoimi nogami itd. oczy dookoła głowy przez cały dzień.

Mimo, że dwa psy w domu wymagają więcej czasu i wysiłku, to uważam, że w przypadku charcików drugi pies w domu to strzał w dziesiątkę. Oczywiście, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jesteśmy w stanie zapewnić obydwu psom wystarczająco dużo uwagi i czasu, którego potrzebują znacznie więcej, niż przy jednym psie. Warto też przemyśleć kwestie praktyczne – jak będziemy transportować pieski, czy poradzimy sobie dwukrotnie zwiększonymi kosztami. W przypadku charcików więcej niż jeden pies w domu to też czasem intensywny harmider. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy będą nam odpowiadały głośnie i intensywne zabawy.

Dawid, właściciel dwóch charcików:

Dużo się zmieniło – jak ci gdzieś uciekają to musisz wiedzieć, za którym biec (który się mniej słucha), zmieniło się też to, że musisz tulić ich po równo, więcej wydajesz na kurtki, to, że aktywniej spędzamy czas i że mamy mniej miejsca w łóżku. Ogólnie bym powiedział, że same plusy, chociaż nieraz leją się jak pitbulle.

Zawsze myśleliśmy że dwa psy to wyzwanie, dzisiaj już wiemy że posiadanie jednego, czy dwóch charcików, aż tak wiele nie zmienia. Nadal trzeba poświęcać czas psom i sprawiać aby były szczęśliwe, ale z dwoma domownikami jest to dużo łatwiejsze. Zdecydowanie dwa charciki w domu to więcej radości. Cudownie spędza się z nimi się czas. Lubimy patrzeć jaki mają na siebie pozytywny wpływ, czy opiekują się sobą nawzajem. Mimo różnicy charakterów większość czasu spędzają razem, młodszy jest cieniem starszego.

Drugi charcik zmienił wszystko i nic. Mamy w domu dwa razy więcej miłości, dwa razy mniej prywatności, dwa razy mniej miejsca w łóżku oraz poplątane smycze na spacerach, a obowiązków i tak tyle samo. Dużym zaskoczeniem było to, że od pierwszego dnia chłopaki zaczęli się dogadywać tak, jak by byli rodzeństwem. Myśleliśmy, że trochę im to zajmie, a dwie godziny po przywiezieniu drugiego, spali już razem w posłaniu. Zachwyciło nas wszystko. Kochamy te psy miłością której nie da się w żaden możliwy sposób przelać na papier. Charcik to ludzkie dziecko zamknięte w pięknej psiej skórze, które cały czas wisi Ci na szyi i pyta: „a co to, a dlaczego?” i nie ma możliwości od tego uciec. Przy dwóch, jest tego po prostu dwa razy więcej.

Jakie są plusy posiadania dwóch charcików włoskich?

Przede wszystkim całodobowe Animal Planet! Obserwowanie bliskich psich relacji jest czymś zupełnie wyjątkowym. Na przyjaźń zawiązującą się pomiędzy dwoma charcikami można patrzeć bez końca. Ponadto zyskujemy świetnego kompana zabaw i spacerów dla starszego psa. Każdy właściciel zapewne wie, jak trudno wybiegać i zmęczyć charcika – kiedy przychodzi drugi, zwykle ten problem znika. Na pewno ogromną zaletą jest sam fakt, że psy mają siebie nawzajem. Chętniej i spokojniej zostają same w domu, u wielu z nich znika lęk separacyjny. W ciągu dnia zajmują się sobą, a to daje właścicielom trochę oddechu. Chętniej też jedzą mając konkurencję do miski.

Ivy i Melo mają własny świat, którego nigdy nie dałyby im pieski spotykane okazjonalnie na spacerach. Ivy poznałam w pełni dopiero, gdy pojawił się Melo. Wcześniej nie znałam połowy jej emocji, reakcji i zachowań. Myślę, że drugi pies bardzo rozbudowuje świat jedynakowi i dlatego jestem zdania, że gdy tylko można, warto zaadoptować drugiego charcika.

Decyzja o drugim charciku przyszła spontanicznie i była to najlepsza decyzja. Sofi jest pogodniejsza, bardziej aktywna i otworzyła się na inne psy. Jest bardzo opiekuńcza, myje Cytruskowi uszka i łapki. Bardzo nas to wzrusza. Każdy kto zna trochę Sofi, wie że to pies który ma ciągle muchy w nosie. Niesamowite jest to, że dwa charciki mogą mieć tak różne charaktery, a Sofi i Cytrus to totalne przeciwieństwa, które się uzupełniają. Nie mogliśmy wybrać lepiej : – )

Jak wprowadzić do domu drugiego charcika?

Poznaj swoje psy na neutralnym terenie. Niech to będzie ogródek w hodowli, albo pierwszy wspólny spacer, żeby charciki miały okazję pobyć ze sobą poza miejscem psa rezydenta, które do tej pory było w całości jego. Pochowaj w domu wszystkie zabawki, żeby na dzień dobry nie było o nie kłótni i żeby starszy pies nie musiał ich bronić.

Zapewnij każdemu z charcików własne legowisko, oazę, miejsce, gdzie może „odpocząć” od drugiego – przynajmniej na początku. Z czasem charciki będą pewnie spały razem, ale każde z nich musi mieć swój kąt. Przede wszystkim na początku nigdy nie zostawiaj psów bez kontroli. Musi minąć kilka dobrych dni, żeby się do siebie przyzwyczaiły. Obserwuj, czy starszy nie jest agresywny albo niedelikatny.

Najtrudniejsze były dwa pierwsze tygodnie, podczas których Ivy musiała nauczyć się dzielić swoim światem. Boje toczyły się głównie o zabawki oraz miejsce. Co wieczór odbywały się zapasy, kto zajmie lepszą pozycję do snu. Ivy była też bardzo zaczepna i traktowała Melo jak żywą zabawkę. Musiałam nauczyć się rozróżniać zabawę od agresji, reagować w odpowiedni sposób i w odpowiednim momencie. Konsultowałam się na bieżąco z hodowcą oraz znajomą behawiorystką. To był czas dynamicznej zmiany i intensywnej pracy. Na pewno, biorąc drugiego psa, warto zabezpieczyć sobie czas na opanowanie sytuacji zwłaszcza, gdy ma się dwa szczeniaki. Ich zabawy są dość intensywne i to wymagało poczynienia dodatkowych zabezpieczeń – zakupu dywanów, zabezpieczenia kilku mebli i roślin.

Spodziewaliśmy się, że pierwszy tydzień będzie trudny szczególnie dla Sofi, naszej dwuletniej suczki. Jako pierwszy charcik ma swoje przywileje a wprowadzenie szczeniaka mogło zaburzyć pewne rytuały. Sofi bardzo broni zasobów tj. zabawki i jedzenie, także szczególną uwagę na początku zwróciłam na to aby żaden charcik nie był poszkodowany, czyli: osobne legowiska, spacery osobno, jedzenie osobno, gryzaki dla obu charcików w tym samym czasie. Akceptacja szczeniaka przez Sofi nastąpiła po kilku dniach, był to proces ale dzięki unikaniu sytuacji konfliktowych, myślę że poszło szybciej. Pierwszego dnia Sofi nie pozwoliła zbliżyć się szczeniakowi do siebie nawet na minutę, a po kilku dniach spały już razem w legowisku. Bawią się tymi samymi zabawkami, czasem zabierają sobie gryzaki ale nigdy nie wykazują przy tym agresji, raczej kończy się na gonitwie i pokazaniu kto jest silniejszy a kto ma ostrzejsze zęby.

Nie zmieniaj swojego zachowania wobec starszego psa – to on jest na pierwszym miejscu. Drugi charcik w domu powinien być po prostu drugi. W naszym stadzie staramy się zawsze zachować hierarchię, czyli np. jedzenie psy dostają w kolejności od najstarszego do najmłodszego. Młodego charcika też musisz jednak otoczyć opieką, dla niego to na pewno równie trudny i stresujący czas. Żaden z psów nie powinien w pierwszych dniach być w centrum uwagi, zresztą od teraz będziesz musiał nauczyć się dzielić ją na pół.

Jest pewien okres ustawiania się psów, walki o dominację – nie wtrącaj się w relacje między psami zbyt mocno. Dwa psy same muszą ustalić granice i dotrzeć się. Ingerencja w nieodpowiednim momencie może tylko zaostrzyć konflikty. Oczywiście zdarzają się chwile, w których nie sposób nie interweniować, czasem trzeba wkroczyć i ustalić zasady. Nie możemy pozwolić na to, aby starszy charcik terroryzował, czy molestował młodszego.

Oba psy będą potrzebowały czasu, żeby do siebie przywyknąć – czasem to kwestia wielu dni, a nawet tygodni. Rzadko kiedy początki są kolorowe. A dlaczego? Dlatego, że starszy charcik włoski czasami jest zazdrosny – o swoje terytorium, zabawki, miejsce do spania i o swojego właściciela. Zwykle albo ignoruje szczeniaka, albo usilnie pokazuje kto tu rządzi.

Jak to i w ludzkim życiu bywa, starsze rodzeństwo leje młodsze, kiedy to jeszcze nie potrafi się dobrze bronić. Ktoś kto nigdy nie widział charcikowych zabaw, może być lekko przerażony. Chętny do zabawy szczeniak nieprzerwanie zaczepia towarzysza, jest nachalny, co u starszych psów powoduje zwykle irytację i może zakończyć się agresją. Zdarza się, że kłótniom i walkom na początku nie ma końca, ale zwykle nie są one niebezpieczne.

A może dwa szczenięta jednocześnie?

Zawsze zdecydowanie odradzamy ten pomysł. Już jedno tornado w domu w danym momencie jest dla niektórych wielkim wyzwaniem i potrafi przerosnąć właścicieli. Miotowe rodzeństwo jest ze sobą bardzo związane – psy od początku budują silną relację (która może być zbyt silna), trudniej zatem jest się z nimi komunikować.

Szczenięta za wzorzec mają tylko siebie i prześcigają się w swoim wariactwie. Jedno potrafi dręczyć drugie, może pojawić się walka o dominację i agresja na tle ustalania hierarchii. Bardzo trudna staje się też separacja, czy nauka załatwiania. Zdarza się, że psy z jednego miotu stają się bardziej lękliwe przed innymi zwierzętami, czy bodźcami zewnętrznymi czując oparcie w rodzeństwie.

Podsumowując – w przypadku dwóch szczeniąt to dwa razy tyle pracy. Każde z nich powinno mieć zapewnione oddzielne spacery, zabawy, trening, czy socjalizację. Nigdy nie wiemy jak ułoży się relacja miotowego rodzeństwa w jednym domu – może nie będzie sprawiać problemów wychowawczych, a może zakończyć się totalną katastrofą.

Skoro drugi nie robi aż takiej różnicy, to jaką różnicę robi trzeci i czwarty?

Spotkaliśmy się już z takimi pytaniami. O ile drugi charcik włoski w domu nie robi już na nikim większego wrażenia, to już trzy, cztery wydają się sporym wyzwaniem. I tak w rzeczywistości jest. Z perspektywy właściciela kilkunastu psów tej rasy, nie jestem w stanie wyodrębnić większych minusów posiadania stada złożonego z czterech psów – oprócz oczywiście tych, które zostały opisane wyżej w stosunku do dwóch charcików. Jeśli przebrnąłeś przez dwa, dalsza droga wydaje się nieco prostsza – na pewno łatwiej do dwóch charcików wprowadzić trzeciego, niż drugiego do jedynaka.

Charciki włoskie są jednak pochłaniaczami czasu, zawsze czegoś od nas chcą, wszędzie za nami chodzą, trzeba im zapewnić odpowiednią dawkę ruchu, innej logistyki wymaga posiadanie więcej niż dwóch psów. Dopóki masz czas, żeby każdemu z nich poświecić odpowiednią ilość uwagi. Dopóki Cię stać i masz warunki, to jeśli zrobisz to z uwagą i rozsądkiem, w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie. Na pewno kiedy w domu pojawiają się kolejne psy, zwykle bliska rodzina i przyjaciele mają nas już za kompletnych świrów.