Emese Gyóllai jest hodowcą whippetów pod przydomkiem Fierce Fireball, w tym wielu championów coursingowych. Jest sędzią coursingowym, działaczką Węgierskiego Clubu Charta i organizatorką wyścigów na Węgrzech. Emese to dość zajęta osoba, dlatego bardzo cieszę się, że znalazła chwilę, aby opowiedzieć na kilka moich pytań.
Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z psami?
Zawsze kochałam zwierzęta – zwłaszcza psy. Miałam dobermany i ukochanego cocker spaniela angielskiego. Kiedy wracałam do domu ze szkoły, przebierałam się i pędziłam do ogrodu pobawić się z nimi. W moim życiu tylko przez kilka lat nie było psów.
Jak w takim razie pojawiły się w twoim życiu charty i dlaczego whippety?
W mieście w którym mieszkam zawsze było dużo przedstawicieli rasy Magyar Agár,

A co dzisiaj stało się Twoją większa pasją, hodowla, czy sport?
To bardzo trudne pytanie. Prawdopodobnie większą pasją jest jednak sport (coursing) – kiedy trenujesz, przygotowujesz się do startu, planujesz wszystko krok po kroku, kiedy widzisz jak twój pies biegnie…
Ten cały proces jest wyjątkowy i bardzo ekscytujący dla mnie, dla nas. Uwielbiam pracować z moimi whippetami. To jest styl życia.
Jaka jest historia nazwy Twojego przydomka?
Fierce Fireball pochodzi od mojego pierwszego whippeta – Mili.

Czy miałaś jakiś swój autorytet, czy wszystkiego uczyłaś się sama?
Nie miałam prawdziwego autorytetu. Miałam (nadal mam) wielu charcich ludzi w swoim życiu,

Sport zmienił Twoje zycie?
Moje życie totalnie zmieniło się odkąd mam whippety. Nigdy się nie nudzę. Prowadzę bardzo aktywne życie. Organizuję węgierskie coursingi (nie tylko w nich uczestniczę) – to zawsze sprawia, że jestem zajęta. Praca i pomoc wokół organizacji coursingów i wyścigów to pasja, tak samo jak branie w nich udziału.

Zawsze byłam bardzo ambitna i głodna wiedzy, dlatego po kilku latach bycia na scenie wyścigowej, nie miałam wątpliwości, że chce być sędzią coursingowym. Brałam udział w wielu coursingach za granicą i organizowałam wiele imprez na miejscu, więc to było dość proste. Ciągle jestem wdzięczna za tę możliwość.
Jak myślisz, jaki jest sekret posiadania dobrych, wyścigowych psów?
Myślę, że potrzeba idealnego dopasowania właściciela i psa. Potrzeba ambicji i tego, aby być w stanie uczyć się i wyciągać wnioski z porażek. Trzeba być zmotywowanym i być w stanie motywować psa. W hodowli, myślę, że trzeba korzystać tylko z tych najlepszych (bez kompromisów).
A jaki jest Twój największy sukces i największa porażka?
Jest bardzo wiele sukcesów w rodzinie Fierce Fireball, nie mogłabym wymienić tylko jednego.
Porażka jest natomiast częścią sukcesu, trudno wymienić jakąś konkretną, ale nie żałuje niczego.
Najszczęśliwszy dzień w Twoim „psim” życiu?
Było mnóstwo szczęśliwych momentów, zwłaszcza, kiedy rodziły się moje mioty. Ale szczerze, najszczęśliwszym momentem, a raczej dniem, był ten w 2016 na Słowacji, kiedy wyhodowana i trenowana przeze mnie suka wygrała Coursingowe Mistrzostwa Europy. To był wyjątkowy dzień, w którym spełniły się marzenia. A tak naprawdę to był wyjątkowy zaszczyt, bo zwycięzcą w psach również został whippet Fierce Fireball. To była historyczna chwila, ponieważ do tej pory nigdy pies i suka z jednej hodowli whippetów, nie byli jednocześnie Coursingowymi Mistrzami Europy.
Czy masz w takim razie jeszcze jakieś marzenia?
Przede wszystkim, aby móc rozwijać moją hodowlę i nie mieć nudnych miotów.
Są jakieś wady życia z whippetami?
Jedyna wadą jest to, że nigdy nie jesteś sam, nawet w toalecie. Życie z whippetami jest ciekawe. Są małymi, czystymi, dość cichymi i leniwymi psami. Ogromną zaletą jest to, że whippety są w stanie przejąć twój styl życia, twój rytm, twoje nawyki – są bardzo elastycznymi chartami. Są prawdziwymi przyjaciółmi.
Dziękuję za rozmowę!
Brak komentarzy