Irmina, to taka trochę moja bratnia dusza – na pewno mamy bardzo podobne poczucie humoru i myśli, a o chartach przegadałyśmy długie godziny. Ma w swoim domu paczkę czterech charcików włoskich. Jest też założycielką charciej marki Gone With The Hound i sklepu z akcesoriami dla psów.
Zacznę może banalnie – jak wpadłaś na charcika włoskiego? Dlaczego nie york, albo papilon, czy buldożek? Coś Cię w nich urzekło?
Moim największym marzeniem od czasów dzieciństwa był dog niemiecki. Fascynowała mnie ich dostojność i elegancja.

I co, nadal tak sądzisz? Istota idealna? Czy może są jednak jakieś minusy życia z charcikami?
Siedzę i zastanawiam się nad minusami charcików, ale nic tak naprawdę nie przychodzi mi do głowy.

Wtedy jak rozmawiałyśmy po raz pierwszy, chyba nie było u nas szczeniąt, szkoda. W każdym razie po swojego pierwszego charcika pojechałaś kawał drogi – nie trafiłaś najlepiej – do hodowli cieszącej się nie najlepszą sławą w charcim świecie. Nie wiem czy chcesz o tym opowiadać?
Dokładnie tak, niestety nie było wtedy u Was szczeniąt, a ja nie potrafiłam żyć bez psa. Po mojego Sebka przejechałam 1900km jednego dnia, przekraczając 6 granic, to było naprawdę wyzwanie! Masz racje, nie trafiłam najlepiej, całkowicie nieświadomie, ale gdybym miała jechać po niego jeszcze raz, zrobiłabym to bez zastanowienia.

Zostawmy to w takim razie i porozmawiajmy o jakimś najszczęśliwszym dniu, momencie z charcikami. Na pewno masz jakiś, albo nawet kilka!

Czemu pusta? Nie wierzę, że nic już nie przybędzie.
(Śmiech) teraz się uśmiałam. Jest przyjemność, ale i zdrowy rozsądek. Każdy charcik jest inny i każdego z nich kocham na swój wyjątkowy sposób. Na dzień dzisiejszy Dedalhe zapełnił to, czego mi brakowało w moim małym stadku. Choć wcale się nie zdziwię, jak za parę miesięcy napiszesz do mnie z „dobrymi nowinami” i jakieś maleństwo zaczaruje moje serce! (śmiech). A tak poważnie… jest chart o którym marzę, jednak nie jest to charcik, więc możliwe, że pewnego dnia zaskoczę i sama siebie.
Chyba trochę wiem, czy nie? (śmiech). Czyli jest marzenie o dużym charcie?
Chyba na pewno wiesz dużo więcej niż trochę… (śmiech). Mam nadzieję, że pewnego dnia pojawi się w moim domu duży chart.
A wiesz, że miałam pytać, czy Dedalek to spełnienie marzeń – jest cudowny! Powiedz mi na koniec, czego Ci życzyć?
Dedalhe to ogromne spełnienie marzeń, jeśli chodzi o charcika. Jak dla mnie jest idealny, chart który nie zawiódł mnie pod żadnym względem. Jednak marzeń jest zawsze więcej. Ze spełnionych rodzą się kolejne. Czego mi życzyć? Duuuużo wytrwałości. No dobra i tego azawakha!

Brak komentarzy