Jamaica w Polsce – i wcale nie chodzi o wakacje!

Wczoraj do naszego stada dołączył nowy charcik włoski – Toutêmes Jamaica – samiec, na którego czekaliśmy od zeszłego roku. Pamiętam, jak przy okazji przyjazdu Afterka pisałam, że marzy mi się jeszcze jeden – tym razem czarny import. Taki, który pozwoli nam poszerzyć pulę genetyczną i nie krążyć wyłącznie wokół dzieci i wnuków Coco, których w naszym domu jest już cała gromada.

A wszystko zaczęło się pod koniec października, od krycia niemieckiej suczki – właśnie przez naszego Coco. Jej właścicielka, Adrie z hodowli Xpress Yourself, wybrała go na ojca swojego pierwszego miotu, a prywatnie przyjaźni się z Patrickiem – hodowcą charcików włoskich pod przydomkiem Toutêmes, znanym ze swojej miłości do czarnego umaszczenia u tych psów. Znałam już jego pracę, ale właśnie wtedy zaczęłam przyglądać się bliżej miotom, które przychodziły u niego na świat, a szczególnie miotowi „J” z początku grudnia 2024. Rodowód tego miotu wyglądał dla mnie jak marzenie – kumulacja francuskich liniii, ale z jednym, wyjątkowym dodatkiem. Prababcią tego miotu jest bowiem legendarna Lady Godiva Dei Raggi Di Luna, która w 2015 roku zdobyła tytuł Młodzieżowego Zwycięzcy Świata i stanęła na III miejscu BIS Juniorów na Światowej Wystawie Psów w Mediolanie. Miałam to niesamowite szczęście, że byłam tam wtedy i na żywo podziwiałam ten nieprawdopodobny sukces – a emocje, które mi wtedy towarzyszyły, są i pozostaną niezapomniane.

To musiał być znak, bo nic nie dzieje się przypadkiem i tak zaczęły się rozmowy z Patrickiem o jednym z chłopaków z tego miotu – bo urodziło się ich aż trzech. Bardzo szybko znaleźliśmy wspólny język, bo nasze wartości hodowlane, troski, czy obawy okazały się bardzo podobne. Patrick to nie tylko pasjonat, ale też człowiek o niezwykłej otwartości i życzliwości, który pomógł mi dokonać najlepszego wyboru, mając pełną świadomość, że ta decyzja może mieć ogromny wpływ na przyszłe pokolenia rodzących się u nas charcików. Jestem mu niezmiernie wdzięczna, bo niestety, zbyt rzadko spotyka się hodowców, którzy myślą nie tylko o sobie, ale także o tym, jakie cechy ich psy, mogą przekazać w innych liniach.

Miałam to niesamowite szczęście, że mogłam wybrać szczenię z tego miotu, a moją uwagę przykuła przede wszystkim przepiękna głowa i absolutnie ujmujący wyraz pyszczka naszego nowego psa. Jamaica, czyli po domowemu Jamal, skradł nasze serca w zaledwie kilka minut – i trudno mi znaleźć słowa, by oddać to uczucie. To szczenię zaskakująco dojrzałe, nieprawdopodobnie mądre, pełne zaufania, cudowne. Na lotnisku i podczas lotu był niewiarygodnie wręcz spokojny, a do naszego domu wszedł jakby znał go od zawsze. Natychmiast nawiązał kontakt z naszymi charcikami, cały czas radośnie merdając ogonkiem. Jego temperament i otwartość przekroczyły moje najśmielsze oczekiwania. Jest tu niecałą dobę, a ja już czuję, że to była jedna z najlepszych decyzji. Oby nam się chłopak dobrze chował i pięknie rozwijał i być może kiedyś da nam kolejne, cudowne pokolenia charcików ♥︎