Wygryzione końcówki uszu, strupki, a nawet krwawiące uszy, to dość częsty problem dotykający charciki włoskie zimą, a tak naprawdę może się pojawić już późną jesienią – podczas pierwszych, większych spadków temperatur. To na ogół wtedy opiekunowie charcików zwracają się do nas z prośbą o pomoc w tej sprawie.
Przeważnie jest to problem sezonowy, związany właśnie z niskimi temperaturami, podczas których zamykają się naczynia włosowate. A że charcikowe uszy są słabo ukrwione, to bardzo łatwo je po prostu „przymrozić”. Co ciekawe, najczęściej kłopot ten dotyczy młodych psów, podczas ich pierwszej zimy i zwykle, na szczęście nie wraca już w kolejnych latach. Mniej więcej jedynaście lat temu, przeżywaliśmy to z naszym pierwszym charcikiem włoskim – podczas pierwszej zimy naszej suczki. Uszy w pewnym momencie wyglądały przerażająco, brakowało kawałka ucha, które zakończone było ciągle odpadającym strupkiem, a pies trzepiąc głową rozbryzgiwał nam na ścianach krew. Domowe sposoby nie bardzo się sprawdzały i wtedy trafiliśmy do dr. Tęczy – cenionej warszawskiej dermatolożki, która zresztą w jednym z wywiadów mówiła:
Przyczyn może być dużo. Powodem może być zapalenie naczyń włosowatych vasculitis, czyli schorzenie tła autoagresywnego, w którym układ immunologiczny psa rozpoznaje komórki śródbłonka naczyń włosowatych jako ciało obce, czyli alergen i je niszczy. Inną przyczyną może być choroba zimnych aglutynin, której mechanizm jest inny, choć efekt identyczny. Wreszcie może to być również problem sezonowy, polegający na zamykaniu się końcówek naczyń włosowatych pod wpływem niskich temperatur. Nie ma to tła autoagresyjnego, jeśli występuje tylko w zimie. Leczenie jest bardzo proste i skuteczne.
dr Joanna Karaś-Tęcza dla sangoma.pl
Jeśli chodzi o charciki włoskie, w 99% jest to właśnie ta ostatnia przyczyna, czyli zimno i mrozy (oczywiście nie można również wykluczyć innych powodów). Zazwyczaj zaczyna się od rogowacenia skóry, która zaczyna się łuszczyć i kruszyć – czasami właściciel nawet nie jest w stanie tego zauważyć. Potem z końca uszu wypadają włoski, robią się owrzodzenia, strupki, a końcówki uszu zaczynają krwawić – może nawet odpaść ich kawałek. Pies zaczyna nimi trzepać, drapie je i w ten sposób jeszcze bardziej pogarsza sprawę.


Jak nie dopuścić do krwawiących uszu?
Najlepsza jest oczywiście profilaktyka, czyli zapobieganie pojawieniu się wygryzionych uszu. Warto zadbać o to, aby przed spacerami przy niższych temperaturach, nasmarować uszy np. wazeliną, maścią z propolisem, z masłem shea, lanoliną lub witaminą E albo A. Na rynku jest cała masa odpowiednich dla psa kosmetyków z przeróżnymi olejkami, mającymi działanie nawilżające, natłuszczające, czy przeciwbakteryjne (może być to nawet maść do psich łapek i nosa). Dodatkowo masaż ucha podczas smarowania, doskonale poprawia jego ukrwienie. Warto też zaopatrzyć się w komin – tak zwany snood, albo ubranko z dłuższym kołnierzem, czy kapturem, który schowa uszy wewnątrz i nie pozwoli im marznąć.
Jeśli masaże i maści nie przynoszą rezultatu, a problem się pogłębia, to oczywiście trzeba jak najszybciej wybrać się z charcikiem do psiego dermatologa. Jak wspomniano wcześniej, może to być bowiem kwestia innego podłoża choroby. W Warszawie polecamy gabinet weterynaryjny Dermawet, gdzie z pewnością każdy charcik otrzyma fachową pomoc.



