Łapiemy słoneczko

Maluchy z miotu P-2 w ostatnią niedzielę skończyły pięć tygodni i wczoraj po raz pierwszy spędziły tyle czasu w ogrodzie. Czekaliśmy na takie ciepłe dni z utęsknieniem, bo w ostatnim tygodniu pogoda niestety nie rozpieszczała, a ulewne deszcze popsuły nam wiele planów. W końcu jednak doczekaliśmy się słoneczka i przy okazji, kiedy dzieciaki eksplorowały nową przestrzeń, zrobiliśmy im najnowsze zdjęcia na które czekają nowi opiekunowie.

Dzieciaki P-2 są dosłownie fantastyczne, mają świetny apetyt, rosną jak na drożdżach i pięknie się rozwijają. Bardzo pragną kontaktu z człowiekiem, a ich entuzjazm na nasz widok jest wprost nieprawdopodobny. Są przy tym bardzo grzeczne (na razie), całkiem odważnie zapuszczają się w nowe miejsca domu i choć są też coraz bardziej absorbujące, to ich odchowywanie jest dla nas czystą przyjemnością.

Przed nami sporo punktów w grafiku, bo już za tydzień jedziemy do weta na pierwsze szczepienie i chipowanie, więc każdy maluch dostanie już swój „numer PESEL”. Potem czeka nas trochę formalności i papierologii podczas przeglądu miotu, a w kolejnym tygodniu maluchy pojadą na badanie okulistyczne do Warszawy. Na początku listopada – przed samym „wyjściem” mamy umówione jeszcze badanie kardiologiczne w Puławach, więc to będzie kolejna okazja do podróży samochodem i przeżycia nowych doznań. Jeden z weekendów mamy też zaplanowany na intensywną socjalizację szczeniąt podczas puppy jogi, gdzie dzieciaczki będą miały okazję pobrykać w nowym miejscu, wśród nowo poznanych osób.

Na fotki załapał się też oczywiście o niecały tydzień młodszy „Robercik”, czyli maluszek z miotu R-3. To synek Hermeski i Chrupka, który odchowuje się z miotem Abry. Rozwojem wcale nie odstaje od reszty przyszywanego rodzeństwa i już widać, że ten maluch z wyglądu robi się totalną kopią swojego ojca. To bardzo spokojne szczenię dlatego jestem pewna, że charakter musiał odziedziczyć po dziadku Coco, który jest charcikiem niezwykle kochanym i zrównoważonym.