To nie będzie krótki tekst, ale wstrzymywaliśmy się z jego publikacją, bo przez ponad tydzień walczyliśmy o życie najmniejszej kruszynki, która jako jedno z trzech szczeniąt w tym miocie, urodziła się najpewniej za wcześnie – z wagą zaledwie 99 gramów. Jej wygląd przypominał niedojrzałe, nieopierzone pisklątko, które wypadło z gniazda – z prześwitującą skórką, połowę mniejsze niż rodzeństwo. Prawdopodobnie jeszcze niegotowe (w przeciwieństwie do brata i siostry), aby przyjść na świat, czy wręcz samodzielnie jeść. Jeśli jednak w gwiazdach jest zapisane, że coś ma żyć, to żyć będzie.

Ta waleczna istotka wszystkich nas zaskoczyła – trzeba pamiętać, że ponad 80% szczeniąt, których waga urodzeniowa jest aż tak niska, nie przeżywa pierwszych dwóch dób, a pierwszy tydzień jest w zasadzie krytyczny. Przy naszej absolutnej mobilizacji i pełnym zaangażowaniu udało się ją wstępnie wyprowadzić na prostą. I choć oczywiście nic nie jest jeszcze na 100% pewne, to wydaje nam się, że najtrudniejszy i zarazem najbardziej ryzykowny czas mamy już za sobą.
Maluszka dodatkowo urodziła się ze zrośniętym w spiralkę ogonkiem, który najpewniej przeszkadzałby jej w przyszłości. Dlatego, zaraz po porodzie część ogona została amputowana – i tu przy okazji potrzebny był dodatkowy monitoring gojenia. Jeśli malutka odpowiednio podrośnie, przejdzie odpowiednią diagnostykę, aby wykluczyć wady wrodzone lub rozwojowe. Wielu z Was śledziło losy Kruszynki na naszym instagramie – i to, ile pokrzepiających, wspaniałych wiadomości dostaliśmy, ile dobrej energii do nas przypłynęło, to aż niesamowite… Bardzo za to dziękujemy – jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni za tak niewiarygodne wsparcie ♡♡♡
Te wyjątkowe szczenięta urodziły się dwa tygodnie temu (25 kwietnia) i jest to nasz trzeci miot po Coco i Kurce, a także czwarty i zarazem ostatni miot tej mamusi – suczki wyjątkowej, niezwykle kochanej, grzecznej, oddanej i pięknej. A ponieważ wszystkie dotychczasowe dzieciaki ślicznie nam wyrosły, to raz jeszcze, ten ostatni raz, powtórzyliśmy to skojarzenie. W sumie urodziły nam się trzy kremowe maluchy: to wspomniane wcześniej najmniejsze i zarazem najjaśniejsze pisklątko, kremowy samczyk o aboslutnie obłędnym pigmencie i suczka o brzoskwiniowym odcieniu z białą gwiazdką na głowie. I tu na chwilę chciałabym się zatrzymać, bo można się zastanawiać skąd to znaczenie? Po przeczytaniu kilku tekstów, a także po konsultacji ze specjalistami w dziedzinie genetyki, okazało się, że jest to nic innego, jak niedopigmentowanie.
Niestety, jeśli chodzi o genetykę psich umaszczeń, ludzkość jeszcze nie wie wszystkiego. Tutaj jednak wiele wskazuje na termin residual white, co może być tłumaczone, jako „szczątkowa biel”, bądź „biel resztkowa”, czyli nic innego, jak właśnie niedopigmentowanie. A pojawia się to podczas rozwoju cewy nerwowej i migracji komórek barwnikowych. U charcików residual white objawia się zazwyczaj jako biała plama na klatce piersiowej, białe palce u stóp lub niewielka ilość bieli na brodzie, ale może też pojawić się właśnie na czole – w postaci tzw. gwiazdy. Biały wzór jest wywoływany niepełną pigmentacją sierści po urodzeniu i może to wystąpić u psa dowolnej rasy – jako zdarzenie skądinąd nieszkodliwe, losowe, bez przyczyny genetycznej. Może okazać się, że ta biel stopniowo zaniknie w miarę wzrostu psa lub po prostu skurczy się pozostawiając maleńką plamkę, złożoną z zaledwie kilku białych włosków.
Źródło: coatsandcolors.com

Te szczenięta musiały dostać absolutnie wyjątkowe imiona – w kwestii najmniejszej maluszki, na naszym insta padło multum prześwietnych propozycji, więc wybraliśmy jedną z nich: Merida The Brave, co doskonale odzwierciedla jej wojowniczą naturę. Tylko włosy ma ciut jaśniejsze ◡̈ Drugą propozycją imienia było Milky Way, czyli droga mleczna – i to imię wykorzystaliśmy do nazwania kremowego samca, który swoją drogą wygląda jak nadzienie bardzo popularnego niegdyś batonika. A nasza brzoskwiniowa suczka – jednorożec z gwiazdką na czole, została nazwana Monoceros Nebula – Monoceros to łacińska nazwa Gwiazdozbioru Jednorożca. Nebula natomiast oznacza mgławicę, plamkę, obłoczek – wszystko się zgadza, a to imię nie może być chyba bardziej „znaczeniowe”. Wszystko ułożyło się w piękną całość.
Czujemy, że to będą wyjątkowe dzieciaki i już nie możemy się doczekać tego, jak dalej będą się rozwijać. Mamy nadzieje, że finalnie nasze pisklątko uda się całkowicie odchować i że dogoni rozwojowo swoje rodzeństwo, co nie jest wykluczone. O postępach w jej rozwoju na bieżąco informujemy w naszych social mediach.



