Ten miesiąc zaczął się intensywnie, bo już wieczorem, pierwszego dnia września u Ciszy rozpoczęły się zwiastuny nadchodzącego porodu. Na RTG wykonanym kilka dni wcześniej widzieliśmy, że wszystkie trzy maluchy nie należą do najmniejszych i trochę nas ten fakt zmartwił, ale oczywiście postanowiliśmy rodzić naturalnie. Rozwiązanie przyszło dzień później (02.09) – Ciszka dzielnie walczyła od 9:00 rano, jednak gigantyczna suczka przyblokowała nam nieco akcję porodową i ta finalnie zakończyła się u wetów. W ten sposób przed 13:00 powitaliśmy na świecie czarnego i szarego samca, a na koniec do rąk dostaliśmy sprawczynię całego zamieszania – kremową suczkę.
Dzieciaki od pierwszej sekundy były bardzo silne, rozwrzeszczane i tak żywotne, że ciężko było je na spokojnie zważyć. To spowodowało, że ani przez chwilę nie mieliśmy wątpliwości w kwestii ich nazwania. Szczenięta dostały muzyczne, bardzo energetyczne imiona, nawiązujące do gatunku niezwykle bliskiemu naszemu życiu – Empire of Black Sun – wiadomo czarny samczyk, Enter the Darkside – szary chłopiec i Edge of Madness Sublove – nasza kremowa klocuszka (gabaryty zresztą doskonale widać na zdjęciu u góry, zrobionym dobę po narodzinach).

Cisza to jeszcze młoda suczka, jednak macierzyństwo jej służy. Ciążę zniosła wzorowo i do ostatniego dnia była nadmiernie, a wręcz niebezpiecznie aktywna, co staraliśmy się nieustannie hamować. Po porodzie, w ułamek sekundy z roztrzepanej charciczki stała się przykładną, opiekuńczą i wyjątkowo zaradną psią mamą, a taki widok zawsze rozkłada nas na łopatki. Cała trójka szczeniąt szczerze zaskoczyła nas swoimi wagami urodzeniowymi – oseski 260, 290 i 300 gramów, to jak na charciki włoskie prawdziwe kluchy. Dodatkowo tryskająca mleczarnia Ciszy, już w pierwszej dobie sprawiła, że szczenięta pięknie przybrały na wadze po kilkadziesiąt gramów! ♥︎
Tym razem na ojca naszych szczeniąt wybraliśmy Haluszka (Hypernova Des Sentiments Merveilleux) – samczyka bardzo eleganckiego i zrównoważonego, który ze swoim rodowodem pięknie pasował nam do Ciszy i którego znamy „od dziecka”. Halu został sprowadzony przez polską hodowczynię z Ukrainy, w czym trochę przez przypadek wzięliśmy udział – o czym pisaliśmy w jednym z naszych tekstów. Mieliśmy więc okazję poznać go, kiedy był jeszcze dwumiesięcznym szczenięciem – zresztą wyjątkowo grzecznym na tle swoich zwariowanych sióstr.
Jestem bardzo wdzięczna za możliwość skorzystania z Halu w naszej hodowli, tym bardziej, że podczas krycia mogliśmy się cieszyć jego towarzystwem przez ponad tydzień. Haluszek okazał się przekochanym, bardzo towarzyskim, otwartym i odważnym samcem, któremu zaledwie sekundę zajęło odnalezienie się w naszym domu. Jest to piesek, który niesamowicie lgnie do człowieka, a na tym tle mają akurat bardzo dużo wspólnego z naszą Ciszką. Rozwijajcie nam się zdrowo „maleństwa”!



