Przenosiny miotu P-2

Od dzisiaj nasze maluchy z miotu Abry i Rania będą urzędować z nami w salonie. Właśnie kończą trzy i pół tygodnia i dla tego miotu, to idealny czas na zmiany. Takie przenosiny to spora rewolucja dla wszystkich domowników – od szczeniąt zaczynając, a na reszcie stada kończąc. Zwykle mamusi też kilka chwil zajmuje ogarnięcie, że nie wraca już na ciepłą i przytulną porodówkę, a wokół kręcą się inne charciki, które oczywiście zawsze są bardzo ciekawe dzieciaków i non stop wsadzają nosy między szczebelki kojca. Taka jednak kolej rzeczy – tutaj, w sercu domu szczenięta zawsze zaczynają się rozwijać w bardzo szybkim tempie – słuchają odgłosów codziennego życia i mają spory „plac” do nauki biegania. Aby odciążyć Abrę, która karmi w sumie 7 szczeniąt (w tym synka Hermes z miotu R-3), za kilka dni zaczniemy już pewnie dokarmiać maluchy stałymi posiłkami.

Podczas robienia najnowszych zdjęć, szczenięta miały krótką okazję pobyć trochę na zewnątrz. Wczorajszy dzień był ciepły i słoneczny, więc była to dla nich pierwsza możliwość poobserwowania większej przestrzeni i pooddychania jesiennym powietrzem. Prawdziwe wyzwania czekają je jednak już za trzy tygodnie, bo standardowo maluchy odwiedzą weterynarza, który je zaszczepi, następnie oddział ZKwP, w którym stawimy się na przeglądzie miotu, a potem jeszcze okulistę i kardiologa, żeby zbadać szczeniętom oczy i serce. Będzie trochę wyjazdów samochodem, okazja do poznania nowych ludzi i przeróżnych bodźców – niestety nie zawsze tych przyjemnych (chipowanie nie należy do ulubionych). Od teraz też dużo łatwiej będzie nam zaobserwować temperamenty maluchów i ich kształtujące się wraz z wiekiem osobowości.