Przyczynkiem do powstania tego tekstu, było sprawdzenie w bazie wszystkich chipów naszych szczeniąt, które wyszły do nowych domów od 2015 roku. No i okazało się, że jest kilka charcików, których właściciele nadal nie zarejestrowali psa w żadnej bazie, mimo, że zawsze podczas wydawania maluchów, kładziemy na to ogromny nacisk. Od jakiegoś czasu wprowadziliśmy nawet do umowy sprzedaży psa, zapis o obowiązku rejestracji chipa. To jedna z najważniejszych rzeczy, jaką właściciel szczeniaka powinien zrobić, od razu po odebraniu go z hodowli. A po co w ogóle to robić? No to po kolei.
Czym jest chip i po co chipuje się psy?
Chipowanie psa to nic innego, jak wszczepienie pod skórę (zwykle w szyję) urządzenia (transpondera) mniejszego, niż ziarnko ryżu. Ten prosty zabieg przeprowadza uprawniony lekarz weterynarii. Chip posiada zakodowany, unikalny, 15-cyfrowy numer i stanowi swego rodzaju odpowiednik ludzkiego PESEL’u. Po zaaplikowaniu chipa pod skórę, kod można odczytać za pomocą specjalnego czytnika chipów.
My jako hodowcy, jesteśmy zobligowani przez Związek Kynologiczny w Polsce, do znakowania (chipowania bądź tatuowania) naszych szczeniąt. Numer chipa bądź tatuażu identyfikuje bowiem konkretne szczenię i jest wpisywany w metrykę psa. W naszej hodowli standardowo wybieramy chipowanie, ponieważ jest to zabieg szybszy i mniej bolesny – przypomina szybki zastrzyk. A czym jest chip? To coś w rodzaju procesora, który nie potrzebuje żadnej baterii. Zatopiony w szkle, jest obojętny dla zwierzęcia. Jest również wymagany podczas podróżowania z psem za granicę, a przede wszystkim jest trwalszy niż tatuaż i łatwiej zidentyfikować starsze zwierzę (tatuaże po czasie rozmywają się i blakną).
Głównym celem chipowania zwierząt jest walka z ich bezdomnością. Dzięki umieszczonemu pod skórą transponderowi, odszukanie zgubionego charcika (jeśli ktoś go wyłapał) jest stosunkowo proste. Wystarczy, że osoba, która go znalazła pojedzie do gabinetu weterynaryjnego. Tam do miejsca wszczepienia chipa, zbliżony zostanie czytnik, który po chwili wyświetli zapisany w transponderze numer. W czytniki chipów wyposażone są gabinety weterynaryjne, schroniska, Policja oraz Straż Miejska. Urządzenie w sekundę sczytuje numer, pomaga zidentyfikować zwierzę, dotrzeć do jego właściciela, a tym samym umożliwić jego powrót do domu. Ale tylko pod warunkiem, że chip jest zarejestrowany w bazie!
Rejestracja chipa charcika
Sam wszczepiony chip, nie wystarcza, aby móc odnaleźć właściciela psa. Jeśli nie jest zarejestrowany w bazie, sczytanie go czytnikiem, pokaże tylko numer, bez żadnych danych i bez odniesienia do konkretnej osoby – właściciela. My chipując nasze małe charciki włoskie w siódmym tygodniu życia, zwykle jeszcze nie wiemy, gdzie i u kogo docelowo będą mieszkać. Dlatego obowiązek rejestracji, czyli przypisania numeru chipa do właściciela, spoczywa na nowych opiekunach.
Można to zrobić na dwa sposoby. Opcja darmowa: o zarejestrowanie chipa poprosić lekarza weterynarii, podczas pierwszej wizyty z charcikiem u weterynarza (np. podczas trzeciego szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym). Opcja płatna: samemu założyć konto w jednej z baz (co polecamy). Mamy wtedy całkowitą kontrolę nad danymi zapisanymi w bazie i w razie zmiany miejsca zamieszkania, czy numeru telefonu, możemy sami, w prosty sposób dokonać edycji, bez angażowania w to lekarza weterynarii, który rejestrując numer, staje się jednocześnie „właścicielem” rekordu w bazie.
Niestety do tej pory nie istnieje jedna, wspólna i zarazem centralna baza chipów. W sieci znajdziemy ich co najmniej kilka i zwykle nie są one ze sobą połączone. Dlatego warto znaleźć najpopularniejsze bazy, który wyświetlają się jako pierwsze w googlach – np. SAFE ANIMAL, WORLDPETNET (cbdzoe), bądź IDENTYFIKACJA.PL. Numeru chipa odnalezionego zwierzęcia, weterynarze poszukują zwykle w kilku bazach.
Chip to nie GPS
Mikrochip nie posiada funkcji namierzania i nie służy do lokalizowania zwierzęcia, jak niektórym się wydaje. Jeśli chcesz mieć możliwość śledzenia lokalizacji swojego charcika włoskiego, musisz zaopatrzyć się w tak zwany tracker. To urządzenie z kartą SIM, które na bieżąco, np. przy pomocy aplikacji, współpracując z GPSem i siecią GSM, będzie pokazywało, gdzie znajduje się Twój pies. Taki gadżet (wielkości mniej więcej połowy pudełka zapałek) przypina się zwykle do obroży lub szelek.
Platforma WORLDPETNET
Do tej pory korzystaliśmy zwykle z chipów SAFE ANIMAL, a ostatnio zaczęliśmy testować inną bazę i jej chipy – WORLDPETNET. Do tej pory SAFE ANIMAL oferował dożywotnią rejestrację psa za około 50 złotych. Obecnie trzeba wykupić subskrypcję, która kosztuje 59 zł, ale rocznie, 149 zł za trzy lata i 399 zł dożywotnio. Biorąc pod uwagę liczbę zwierząt w naszym domu, jest to dosyć droga propozycja, bo za ich dożyotnią rejestrację musielibyśmy zapłacić grubo ponad 10 000 zł. W bazie WORLDPETNET rejestracja psa dożywotnio kosztuje 45 zł, a dodatkowo platforma jednoczy (synchronizuje) różne bazy krajowe z całego świata sprawiając, że identyfikacja ma charakter globalny.
Co jeszcze można zrobić, aby zapewnić charcikowi bezpieczeństwo?
Dobrym sposobem jest zawieszenie przy obroży tradycyjnej adresówki z numerem telefonu do opiekuna. Jeśli zwierzę się zgubi, a ma na sobie obrożę z adresówką i trafi w ręce uczciwych ludzi, od razu mogą oni skorzystać z numeru, bez potrzeby jechania np. do weterynarza. To natomiast pozwala na szybkie zwrócenie charcika właścicielowi, od którego oddalił się pies. Adresówce nie można jednak ufać bardziej, niż wszczepionemu pod skórę chipowi. Czasami charcik „wyjdzie z obroży”, może też uciekając zahaczyć w panice o krzaki i zerwać adresówkę.
Pamiętajcie o rejestracji chipów w bazie, to niezwykle ważne. Wiadomo, że nikt nie zakłada, że zgubi swojego charcika, ale to naprawdę wcale nierzadko się zdarza.