Syndrom „puppy blues”

Kilka dni temu w internecie wpadł mi w oko tekst o puppy blues. To pojęcie wbrew pozorom nie jest nowe, a ja zetknęłam się z nim pierwszy raz w zeszłym roku. W świecie ludzi znany jest syndrom baby blues, którym określa się smutek poporodowy, pojawiający się kilka dni po urodzeniu dziecka i podobno dotyczy on nawet 80% kobiet. A czym jest puppy blues? I czy to w ogóle możliwe, żeby w ciągu kilku dni, na długie tygodnie przestać się cieszyć z wymarzonego i wyczekanego, słodkiego szczeniaczka? I dlaczego tak ważne jest, aby o tym mówić, zwłaszcza w kontekście charcików włoskich? No to po kolei.

Przyjęcie do domu szczeniaka, nowego domownika, psiego przyjaciela na lata jest bardzo ekscytujące. Jest jednak część osób, które doświadczają zaskakującej reakcji emocjonalnej, podobnej do smutku, znanej jako puppy blues (w wolnym tłumaczeniu „szczeniaczkowa depresja”), czyli stanu przytłoczenia i niepokoju związanego z nową rolą. Nasilenie objawów może zmieniać się codziennie, ale ogólnie rzecz biorąc, uczucia te zakłócają zdolność normalnego funkcjonowania. Pojęcie puppy blues związane jest z psami poniżej pierwszego roku życia i przypomina emocjonalny rollercoaster, jaki odczuwają nowi opiekunowie. Jak mówi Michael Kane, lekarz medycyny, dyrektor medyczny i psychiatra w Indiana Center of Recovery – możesz czuć się niesamowicie smutny, kwestionować swoją decyzję lub czuć, że nie nadajesz się do wychowywania psa. Ponieważ dopiero się poznajecie, te wątpliwości i niepokoje są normalne. Ważne jest, aby je rozpoznać i zająć się nimi, abyś mógł iść naprzód i rozwinąć silną więź ze swoim nowym przyjacielem.

W styczniu 2023 roku pojawiły się badania ankietowe, zlecone przez firmę ManyPets, w których wzięło udział blisko 900 posiadaczy psów. Wynika z nich, że aż 70% świeżo upieczonych opiekunów odczuła wątpliwości zaraz po przywiezieniu szczeniaka do domu i zgłosiła objawy lęku, depresji lub obu. W dodatku aż 56% ankietowanych było zaskoczonych tym, jak trudna jest opieka nad małym zwierzęciem. Jeśli decydujemy się na zakup szczenięcia, musimy liczyć się z tym, że nasze dotychczasowe życie ulegnie zmianie. Okazuje się jednak, że niektórzy, początkujący opiekunowie, nie do końca są na to przygotowani. Według badań ManyPets, ponad siedmiu na dziesięciu właścicieli psów stwierdziło, że posiadanie szczeniaka jest równie wymagające, jak opieka nad noworodkiem. 

Najnowsze badania nad syndromem „szczeniaczkowej depresji”

Temat puppy blues powrócił, bo opublikowano właśnie najnowsze badania (czerwiec 2024) fińskich naukowców z Uniwersytetu Helsińskiego, które wykazały, że u 50% osób, u których w domu pojawiło się szczenię, potrafią ujawnić się bardzo negatywne emocje. Nowi opiekunowie psa mogą odczuwać niepokój, bezradność, a także spadek nastroju. I choć pojawienie się w domu szczeniaczka jest zwykle bardzo szczęśliwym wydarzeniem, to czasami zmiana życia, która za tym idzie, dodatkowe troski, poczucie odpowiedzialności i strach o nowego podopiecznego, są powodem ogromnych frustracji. A wszystko to jest związane z obawą o dobrostan i rozwój szczenięcia, i poczuciem braku właściwej opieki nad psem. Właściciele mogą się wręcz obwiniać, gdy sprawy nie idą zgodnie z planem.

Badanie wykazało, że tak zwana „szczeniaczkowa depresja” objawia się na trzy sposoby: niepokojem, frustracją i zmęczeniem. Często występują one jednocześnie, ale w niektórych przypadkach jeden lub dwa z trzech mogą być znacznie bardziej widoczne.

psycholog i doktorant Aada Ståhl.

Dla właściciela młodego psa, okres szczenięcy to czas wysiłku i psychicznego, i fizycznego. Część opiekunów może mieć problemy ze snem, a ciągła uwaga i czas, którego potrzebuje szczenię, jest męczący i wywołuje negatywne uczucia. Sfrustrowany właściciel szczeniaka może doświadczać stresu wynikającego z ciągłego napięcia i nieoczekiwanych wyzwań związanych z opieką nad nowym towarzyszem życia. Może mieć trudności ze zbudowaniem więzi emocjonalnej z psem, a wręcz żałować, że w ogóle się na niego zdecydował. Niektórzy z tą silną frustracją nie potrafią sobie poradzić i decydują się na oddanie, bądź porzucenie młodego zwierzęcia.

Kto jest najbardziej podatny na puppy blues?

„Szczeniczkowa depresja” może dopaść każdego, istnieje jednak pewien wspólny mianownik dla właścicieli, którzy są najbardziej narażeni na rozwój tego syndromu. Są nimi głównie osoby samotnie sprawujące opiekę nad psem. Wśród właścicieli, którzy mieli już w domu inne zwierzęta, tylko 37% odczuwało niepokój związany z pojawieniem się nowego domownika. Na syndrom ten cześciej również cierpią mężczyźni.

Spośród wszystkich respondentów ankiety zleconej przez firmę ManyPets, blisko 1/3 przyznała, że rozważała nawet znalezienie nowego domu dla swojego psa. Być może nie jest zaskoczeniem, że plany wyadoptowania szczeniaka najczęściej mieli właściciele posiadający już inne psy. Dzieje się tak, ponieważ czasami nowe szczenię nie pasuje do psów rezydentów, co pogarsza i tak już przytłaczającą sytuację. Jeden z opiekunów zwrócił uwagę na trudności w „przyzwyczajeniu dwóch psów dużych ras do nowego szczeniaka małej rasy”.

Jak rozpoznać ten syndrom i co go wywołuje?

Objawy „szczeniaczkowej depresji” mogą różnić się w zależności od osoby, ale istnieje kilka typowych oznak, a należą do nich: wszechogarniające zmęczenie, uczucie wyczerpania emocjonalnego i nieustający niepokój. Typowe jest także uczucie żalu lub wątpliwości związane z decyzją o przyjęciu malucha pod swoje skrzydła.

I chociaż okazjonalne uczucie frustracji jest normalne, to żałowanie swojej decyzji lub nawet rozważanie oddania szczeniaka już normalne i typowe nie jest. Drobne problemy z nowym szczenięciem mogą też powodować ponadprzeciętną irytację i złość. Syndromowi puppy blues może również towarzyszyć wycofanie społeczne i niechętne spędzanie czasu poza domem.

Według badań, szczytowa intensywność objawów przypada na pierwszy miesiąc wspólnego życia i kończy się, kiedy pies osiąga wiek jednego roku. U większości nowych opiekunów „szczeniaczkowa depresja” mija w ciągu pierwszych sześciu miesięcy życia malucha, a często wcześniej. Jednym z najważniejszych źródeł lęku i depresji, co ciekawe, było zostawianie szczenięcia samego w domu. Innymi, najważniejszymi wyzwalaczami były: problemy z nauką czystości (50%), gryzienie (48%), szczekanie (42%) i nadmiar energii u psa (39%). Gdy rozpozna się u siebie te objawy, ważne żeby zrozumieć, że taki stan jest tymczasowy i można go opanować. Wielu nowych właścicieli zwierząt domowych, którzy cierpią na ten syndrom, przechodzi przez tę fazę i ostatecznie ją pokonuje. Nie można się za szybko poddawać.

Czy puppy blues jest uleczalne?

Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że żaden szczeniak nie jest idealny, i że budowanie więzi, czy szkolenie psa wymagają czasu – czasami długich miesięcy. Warto dużo szczeniaczkowi wybaczać, bo naprawdę można przeżyć niemałą frustrację. Aby jej zapobiec, warto wyznaczać i sobie i szczeniakowi drobne cele i absolutnie nie oczekiwać perfekcji. Niepowodzenia się zdarzają i trzeba być na nie przygotowanym. Warto też rozpoznawać i świętować małe sukcesy. Pomocnym może być nawiązanie kontaktu z innymi właścicielami zwierząt, którzy potrafią okazać empatię i doradzić jak najlepiej postępować ze swoim psem. Dołączenie do psiego przedszkola lub grup online, może pomóc poczuć się mniej odizolowanym. Dobrze jest też znaleźć choć trochę czasu dla siebie – poprosić rodzinę albo znajomych żeby popilnowali malucha, a w tym czasie zrelaksować się i oddać ulubionym zajęciom, czy pracy.

Tutaj obie strony dostosowują się do nowego, wspólnego życia, a najważniejsza jest nieograniczona cierpliwość. To proces, który trwa, a jego rezultatem jest wzajemne „dotarcie”. Szczeniakowi też nie jest łatwo, przechodzi przecież ogromną zmianę – oderwany od matki i towarzystwa rodzeństwa z którym spędzał 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Teraz musi nauczyć się życia w zupełnie nowym, nieznanym mu wcześniej środowisku.

Jeśli pomimo najlepszych wysiłków wkładanych w przezwyciężenie złych emocji, niepokój i smutek wciąż się utrzymują, być może nadszedł czas, aby skonsultować się ze specjalistą – psychologiem. Długotrwały niepokój emocjonalny może wpłynąć na zdrowie psychiczne, a tym samym na jakość opieki nad szczenięciem. Kiedy codzienne życie z psem staje się tak trudne, że ​​zaczyna jednoznacznie negatywnie wpływać na tryb życia, warto sięgnąć po profesjonalną pomoc, by przejść przez ten etap. Zakłócenia w rutynie mogą objawiać się trudnościami z koncentracją w pracy, złym snem lub napiętymi relacjami z bliskimi.

Problemy związane ze szkoleniem lub zachowaniem, które wydają się nie do rozwiązania, mogą być błahostką dla hodowcy, trenera lub behawiorysty, którzy na pewno okażą wsparcie, trzeba im jednak wyłożyć temat uczciwie. Karolina – psia behawiorystka z DOGłębnie – w jednym z naszych podcastów zauważyła, że coraz częściej jej usługi są potrzebne nie psom, a ich opiekunom. Budowa silnej więzi z psem wymaga czasu i wysiłku. Ważne jest, aby pamiętać, że to czas, gdy właściciel i pies wzajemnie się siebie uczą. Poznają swoje nastroje, potrzeby i postawy w konkretnych sytuacjach. To mozolne zadanie, wymagające cierpliwości. Warto wówczas skoncentrować się na nagradzaniu dobrych zachowań, zamiast na karaniu za te złe. To wzmacnia więź i zachęca szczenię do powtarzania pożądanych działań.

Prawie połowa respondentów ankiety ManyPets żałuje, że nie przygotowała się lepiej przed przywiezieniem nowego szczeniaka do domu. Ankietowani zauważyli też, że niezwykle cenne jest korzystanie z rad ekspertów. Ucząc się na cudzych błędach, warto poczytać o rasie, o jej specyfice, o treningu, aby jak najlepiej przygotować się na przybycie nowego domownika i jak najszybciej odnaleźć się w tej nowej roli.

Adopcja nowego szczeniaka to wzloty i upadki. Początkowe podekscytowanie często wiąże się z nieoczekiwanymi wyzwaniami, a puppy blues to etap, przez który przechodzi wielu nowych właścicieli zwierząt. Najważniejszą do zapamiętania rzeczą w obliczu tego całego szczenięcego chaosu jest to, że maluchy przecież w końcu dorosną!

Czemu te badania są tak ważne?

Wnioski jakie można wysnuć z tych badań są bardzo ważne w kontekście badania relacji między ludźmi, a zwierzętami domowymi. Wzrost świadomości nowych opiekunów szczeniąt w tym zakresie, może pomóc im przygotować się na nadejście negatywnych uczuć, a także lepiej rozpoznawać i rozumieć własne emocje. My zawsze wychodzimy z założenia, że najlepiej przygotować się na najgorsze, a jeśli ten najgorszy z najgorszych scenariuszy się nie spełni, to przynajmniej będziemy pozytywnie zaskoczeni.

Uchwycenie zjawiska w wymiernej formie jest ważne, jeśli mamy lepiej zrozumieć jego charakterystykę, częstość występowania i czas trwania. Pozwoli nam to również lepiej zrozumieć czynniki, które mogą predysponować właścicieli do „szczeniaczkowej depresji” lub chronić ich przed nią, a to z kolei pomoże nam opracować środki zapobiegawcze i wspierające

psycholog i doktorant Aada Ståhl.

Z charcikiem nie zawsze jest kolorowo

Dlaczego w tym temacie tak ważne, aby wspomnieć o charcikach włoskich? Bo nie są to psy łatwe i wyobrażenie o kochanym szczeniaku, przyjacielu na całe życie, ekspresowo może lec w gruzach. Biorąc pod uwagę najczęstsze wyzwalacze puppy blues (czyli problem z zostawianiem samemu w domu, długa nauka czystości, gryzienie, szczekanie i nadmiar energii – czyli wszystko to, z czym nowy właściciel charcika na pewno prędzej czy później się zmierzy), to można zaryzykować stwierdzenie, że charciki same w sobie mogą być wyzwalaczami „szczeniaczkowej depresji”.

Rozwijając to – wśród charcików włoskich zdarzają się psy wyjątkowo nadpobudliwe, które niedoświadczonego właściciela bardzo szybko mogą wyprowadzić z równowagi. Charciki bywają psami „męczącymi”, ciągle przyklejonymi do właściciela (stalkerami). Bywają momentami mało samodzielne, co nie dla każdego jest wymarzonym scenariuszem. Szczenięta charcika włoskiego dość długo się rozkręcają i musi minąć chwila, zanim nawiążą prawdziwą więź z właścicielem. Zdarza się, że przestraszone uciekają od opiekuna, zamiast szukać schronienia właśnie u niego. To może być dowodem, że charcik na pewnym etapie relacji bardziej ceni swój instynkt, niż zaufanie do swojego człowieka.

Charciki włoskie nie są fanami chłodniejszej pogody, dość długo uczą się czystości i kontroli nad emocjami. Z nudów potrafią robić głupie rzeczy – niszczyć przedmioty, czy szczekać poszukując uwagi. To potrafi być męczące. Opiekunowie młodziutkich charcików często są zawiedzeni spacerami, które nie wyglądają jak na filmach. Wspólne początki to w najlepszym razie „średnio udane próby wspólnego wychodzenia na zewnątrz, polegające na namawianiu krnąbrnego i upartego charcika, by przeszedł choć trzy kroki”. Trudno więc tutaj mówić o spacerowaniu, jak wciąż toczy się walka ze smyczą. Ten cud natury, taki wyczekany, śliczny, słodki szczeniaczek, zmienia się w potwora, który niczego nie chce, z niczego się nie cieszy, wszystko chce robić po swojemu, a człowieka ma w głębokim poważaniu (i to w najlepszym razie). Ludzie bywają zaskoczeni, że szczeniak gryzie ich po rękach, sika na kanapę, broi w domu, a czasami – co najgorsze – potrafi nader interesować się odchodami. A gdy wziąć do nomen omen kupy te wszystkie drobne wady, te wszystkie wpadki, które się przecież zdarzają na początku wspólnej drogi przez życie, frustracja i załamanie mogą być tylko kwestią czasu.

Myślę, że bardzo ważna jest tu rola hodowcy i behawiorysty. Bardzo ważne są też relacje z innymi właścicielami charcików, którym można się „wypłakać”, uzyskać od nich wsparcie, czy po prostu usłyszeć, że „to wszystko” minie i nie jest na zawsze. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że taki syndrom istnieje i będąc na skraju załamania nerwowego, przypomnieć sobie, że ten potwór to tylko szczenię, psi przedszkolak, który długo się rozwija (nawet do drugiego roku życia), cały czas uczy się swojego właściciela i życia w ogóle. Zdarza się, że ludzie oddają charciki, bo „sobie nie radzą” – wiemy to i od innych hodowców, i sami również tego doświadczyliśmy. Nie ma nic smutniejszego, niż porzucony po kilku tygodniach, czy (co gorsza) miesiącach szczeniak, który już zdążył przyzwyczaić się do swoich nowych ludzi. Ci, którzy przez ten trudniejszy okres szczenięcy przebrnęli, podobno po czasie zapominają, jak było źle. Ciekawym odkryciem jednego z tych badań jest fakt, że im dłuższy czas upływał od wieku szczenięcego, tym bardziej pozytywnie ludzie go pamiętali. Innymi słowy, negatywna zawartość emocjonalna wspomnień „zanikała” z biegiem czasu.

Jeśli zaczną Ci towarzyszyć jakiekolwiek, negatywne emocje, spróbuj je przezwyciężyć. Nie zamartwiaj się ani nie myśl, że coś jest z Tobą nie tak. Jeśli trafiło Ci się trudniejsze szczenię i czujesz, że nie dajesz rady, udaj się po pomoc i po prostu wyluzuj. Być może za dużo wymagasz i od swojego psa i od siebie samego. Posiadanie charcikowego szczeniaka nie składa się wyłącznie z przytulania, samych radosnych chwil i idealnych zdjęć. Ale z czasem na pewno będzie ich coraz więcej, gwarantujemy.

Źródła:
1. Ståhl, A., Salonen, M., Hakanen, E. et al. Development and validation of the puppy blues scale measuring temporary affective disturbance resembling baby blues. npj Mental Health Res 3, 27 (2024)
2. Marshall-Pescini S, Schaebs FS, Gaugg A, Meinert A, Deschner T, Range F. The role of oxytocin in the dog–owner relationship. Animals. 2019;9(10):792. doi: 10.3390/ani9100792
3. manypets.com/us/blog/what-are-the-puppy-blues-and-how-long-do-they-last [dostęp 07.2024]
4. nature.com/articles/s44184-024-00072-z [dostęp 07.2024]
5. helsinki.fi/en/news/dogs/dogs-puppyhood-can-cause-puppy-blues-reminiscent-baby-blues [dostęp 07.2024]
6. animal-expert.pl/artykul/co-nowego-w-swiecie-nauki-puppy-blues [dostęp 07.2024]
7. pitpat.com/puppy/puppy-blues-how-to-cope-when-things-go-wrong [dostęp 07.2024]
8. verywellmind.com/puppy-blues-8640909 [dostęp 07.2024]