Szczenię z rozszczepem podniebienia – historia pewnego charcika

szczenię z rozszczepem podniebienia

Jeśli urodziło się u Ciebie szczenię z rozszczepem podniebienia, nie wiesz co robić i szukasz w internecie informacji oraz porad jak działać (jak ja robiłam to kiedyś), tutaj znajdziesz historię jednego z naszych charcików włoskich, który w naszej hodowli urodził się z rozszczepem podniebienia miękkiego. Pisząc szkic tego artykułu nie wiedziałam jeszcze, czy ta historia dobrze się skończy.

generalnie w przypadku wrodzonego rozszczepu podniebienia u szczenięcia, zaleca się eutanazję”

most puppies are euthanised because of the costs and intensive care required

Na pewno w niejednym artykule przeczytasz o zaleceniu eutanazji takiego szczeniaka, ale jeśli chcesz walczyć o szczenię z rozszczepem podniebienia, to musisz wiedzieć, że jest to możliwe. Powodzenie i przeżycie szczeniaka będzie zależało od wielu rzeczy – między innymi od Twojego zaangażowania, rozległości rozszczepu oraz tego, czy szczeniak będzie chętnie współpracował.

Czym jest rozszczep podniebienia u szczeniaka?

Rozszczep podniebienia może przydarzyć się w miocie każdego hodowcy i jest to jedna z najczęstszych wad wrodzonych szczeniąt. W jednym z badań wśród 526 psich noworodków, rozszczep stwierdzono u 18 szczeniąt (3,4%). Zdarzyły się one w 14 spośród 112 przeanalizowanych porodów, co stanowi 12,5%1.

Rozszczep podniebienia u psów to wada o niejednoznacznie wyjaśnionym do tej pory podłożu. Powstaje w okresie życia płodowego, w wyniku nieprawidłowego zrostu struktur anatomicznych podczas formowania się jamy ustnej. Dzieje się to około 26 dnia ciąży suki. Przyczyn może być wiele – od niedoborów kwasu foliowego i witaminy B12, nadmiaru witaminy  A, przez uraz ciężarnej macicy, aż po czynniki hormonalne, wirusowe i zatrucia toksynami.

Źródło zdjęcia: vetpol.pl

szczenie z rozszczepem podniebienia

Objawy widać tuż po porodzie. Przy rozszczepie podniebienia twardego widać go już na pierwszy rzut oka – jak na zdjęciu obok. Przy rozszczepie podniebienia miękkiego wykrycie w pierwszych dniach życia może się okazać problematyczne – o tym dalej.

Szczenię z rozszczepem podniebienia nie jest w stanie jeść mleka matki. Szczelina w podniebieniu uniemożliwia mu wytworzenie podciśnienia i prawidłowe zassanie sutka. Szczenię może ulewać pokarm przez nos i puszczać nosem bańki. Nie przybiera na wadze, bądź wręcz ją traci. Może krztusić się i kichać.

Charcik z rozszczepem podniebienia – nasza historia.

W kwietniu 2019 po godzinie 19:00 na świat przyszedł nasz miot charcików włoskich „Y”. Czwarte i najmniejsze z sześciu szczeniąt urodziło się zaskakująco szybko – mniej więcej siedem minut po poprzedniku. Początkowo nic nie wskazywało na to, że mogłoby być coś nie tak. Na pierwszy rzut oka maluch zdawał się radzić sobie przy sutku, choć jego sposób jedzenia był nieco inny – bardziej przypominał „ciamkanie” niż właściwe ssanie.

To zachowanie od razu wzbudziło naszą czujność, ale mając doświadczenie z innymi szczeniętami, które w pierwszych godzinach życia potrzebowały czasu, by opanować sztukę ssania, postanowiliśmy dać mu chwilę. Jednocześnie uważnie go obserwowaliśmy, gotowi zareagować, gdyby coś poszło nie tak. Tak zaczęła się nasza wyjątkowa przygoda z tym maleńkim, ale pełnym życia charcikiem.

Dezorientację przyniosło drugie ważenie szczeniąt – około 12 godzin po porodzie. Inne maluchy przybrały po dobrych kilka gramów, a nasza drobinka straciła na wadze. W domu zapadła konsternacja. Zastanawialiśmy się, czy w emocjach okołoporodowych nie zważyliśmy go razem z kleszczami chirurgicznymi, którymi zaciskamy pępowinę i to przekłamało wynik. Szczeniak był co chwilę dostawiany do sutka. Przy odpowiednim chwycie i podtrzymywaniu główki coś tam łykał, ale każde puszczenie ręki powodowało, że sutek wypadał z pyska.

Sprawdzenie podniebienia w sumie nic nie wniosło. Główka wielkości dużego kciuka i malutkie gardełko zasłonięte dodatkowo językiem. Może jego podniebienie nie wyglądało w 100% normalnie, ale nie widzieliśmy też żadnego ubytku. Trzeba było jednak przyjąć, że coś jest nie tak i podjąć szybką decyzję o rozpoczęciu dokarmiania mlekiem zastępczym. Pozostawienie takiego szczenięcia bez pomocy spowodowałoby, że umrze z głodu. Dla nas decyzja była oczywista, jednak konsultując później jego przypadek i szukając rad, słyszeliśmy naprawdę różne sugestie o sensie utrzymania go przy życiu. Niestety przeważały głosy mówiące o konieczności pożegnania się z maluchem, dla nas taki scenariusz był nie do przyjęcia.

W tym dniu, dzień po porodzie, nasze życie na chwilę wywróciło się do góry nogami. W miarę spokojne zazwyczaj pierwsze dwa tygodnie życia szczeniąt, okazały się trudnym okresem i naszą obecnością przy kojcu non stop.



Jak karmić szczenię z rozszczepem podniebienia?

Jednym ze sposobów karmienia szczeniaka z rozszczepem podniebienia jest karmienie sondą. Ma to zaletę, bo można dokładnie odmierzyć stałą porcje mleka zastępczego, karmienie trwa szybciej, szczenię nie łyka powietrza i nie ma ryzyka zachłyśnięcia. Nie wolno jednak próbować robić tego samemu, bez uprzedniego przeszkolenia przez weterynarza. My nie mieliśmy takich doświadczeń, dlatego napiszemy niżej, jak wyglądało karmienie butlą.

Jeśli rozszczep nie jest rozległy, można spróbować karmić szczenię z butli – z głową pod kątem około 45 stopni, tak aby mleko spływało prosto do gardła. Trzeba karmić bardzo powoli, dosłownie po kropelce. Początki są bardzo trudne. Dla nas ogromnym wyzwaniem okazało się już samo dopasowanie smoczka i wielkość jego dziurki. Trzeba było sporo wyczucia w podawaniu mleka, żeby szczeniak się nie krztusił. Szczenięta z rozszczepem podniebienia najczęściej umierają na zapalenie płuc – trzeba bardzo uważać podczas karmienia, aby maluch się nie zachłysnął.

Mleko zastępcze można dostać u każdego weterynarza, bądź zamówić w internecie. My korzystaliśmy z mleka Milvet. Wszędzie zalecane jest karmienie szczeniaka co 4 godziny. Uważam, że dla noworodka małej rasy to zdecydowanie za rzadko. Szczenięta w kojcu potrafią ssać matkę nawet co 15 minut. Dzień po porodzie, kiedy zauważyliśmy spadek wagi, zaczęliśmy dokarmiać naszego malucha, jak zalecano – co 4h. Spadek wagi jednak nadal postępował i to dość drastycznie.

„they are So worth the time to save”

Wyczytałam wtedy, że na każde wypite 3 ml, szczenię przybiera 1g. Trochę mnie to załamywało, bo liczyłam w głowie ile musiałby wypijać, żeby przybierać po kilkanaście gramów na dobę, jak pozostałe szczenięta. Zmieniliśmy więc strategię i zaczęliśmy karmić malucha co godzinę, w zasadzie siedziałam z nim na kolanach praktycznie cały czas. Kiedy tylko na chwilę się budził próbowałam go karmić – w sumie jakieś 15 razy na dobę. Wypijał na jeden raz zaledwie mililitr mleka zastępczego. W pierwszych dniach życia przybierał na wadze – 5 – 10 gramów na dobę. Niedużo, ale najważniejsze było to, że przybiera. Szczenię z rozszczepem podniebienia zawsze będzie mniejsze niż rodzeństwo i będzie wolniej się rozwijać – będzie się rozwijać swoim tempem.

Między karmieniami maluch był odstawiany do rodzeństwa i do mamy, która go pielęgnowała. Choć Fifi zawsze była wspaniałą psią mamą, baliśmy się odtrącenia szczeniaka – zapobiegawczo polewaliśmy delikatnie brzuszek małego kropelkami mleka tak, aby mama zlizując je, pobudzała perystaltykę. W przypadku braku zainteresowania szczeniakiem ze strony matki, należy to robić samemu – po każdym karmieniu masować brzuch i odbyt szczeniaka, najlepiej nawilżonymi, bezzapachowymi chusteczkami dla niemowląt.

na zdjęciu pierwszy tydzień życia

Charcik skończył pierwszy tydzień życia. Wtedy też w rozdziawionym pyszczku wypatrzyłam rozszczep podniebienia. Szczelina wielkości milimetra, osadzona głęboko w gardle. Rozszczep rósł z każdym dniem, wraz ze szczeniakiem. Wtedy zaczęłam zaczytywać się w publikacjach i konsultować ten przypadek. Okazało się, że wiedza na ten temat jest bardzo mała – takie szczenięta po prostu się usypia. Na pomoc przyszedł świetny artykuł ze strony Hennwood Labradors. Kolejne dni to były wzloty i upadki. Cały ten okres wspominam jako brak snu, ogromny stres i strach o jego życie. Przy okazji okazało się, że rozszczep podniebienia bardzo często jest wadą współistniejącą, co oznacza, że może nie być jedyną.

Mały charcik przez pierwsze kilka dni wypijał zaledwie kilkanaście mililitrów mleka na dobę. Od szóstego dnia życia jadł coraz więcej i coraz sprawniej. Zaczął też dużo lepiej przybierać na wadze. Zaczęliśmy więc karmić go co dwie godziny przez całą dobę i stopniowo zaczęliśmy zwiększać odstępy w nocy do 3 godzin.

Momentami kaszlał, non stop miał zatkany nos, pewnej nocy miał wysoką temperaturę. Największym zagrożeniem było dla niego zachłystowe zapalenie płuc. Uzbrojeni w antybiotyki i leki przeciwzapalne, zwlekaliśmy jednak każdego dnia z podaniem zastrzyków, bo jego stan był w miarę stabilny i nie pogarszał się.

na zdjęciu trzeci tydzień życia

Szczenię z rozszczepem podniebienia

Przełom nastąpił pod koniec drugiego tygodnia jego życia. Zaczęliśmy robić po 2, 3 butle dziennie, a on to wszystko zjadał! To była ogromna radość. Po skończeniu trzech tygodni zaczęliśmy go karmić co 3 godziny w dzień i co 4 godziny w nocy. W 21 dniu życia dobił do wagi 550g. Różnica między nim, a rodzeństwem była już kolosalna, ale on od początku miał w sobie ogromną wolę życia, z dnia na dzień był silniejszy, świetnie współpracował i jadł coraz więcej.



Jaka karma dla szczeniaka z rozszczepem podniebienia?

Każdy dzień przynosił coraz więcej nadziei – maluch zaczął chodzić, biegać, bawił się z rodzeństwem, był bardzo bystrym i wesołym charcikiem. Pierwszy miesiąc życia zakończył z wagą aż 700g, ale przyznam, że pompowałam w niego ile się da. Przed nami stanęły nowe wyzwania. Dla prawidłowego rozwoju musiał zacząć jeść coś więcej niż tylko mleko zastępcze.

Wyczytaliśmy, że szczenięta z rozszczepem najlepiej radzą sobie z suchą karmą, bo połykają ją w całości. U nas to się nie sprawdzało – mały charcik po prostu nie potrafił jeść i najzwyczajniej nie potrafił przełykać. Trochę z bezsilności próbowaliśmy podawać mu coś w postaci papki – wtedy był to między innymi mus dla szczeniąt. Zadziałało i choć smarkał nieprzeciętnie, zaczął jeść musik. Musieliśmy jednak pamiętać o tym, że wszystko co dostanie się do szczeliny może skończyć w nosie i zatokach, dlatego to było krótkotrwałe rozwiązanie – tylko i wyłącznie do nauki przełykania stałego pokarmu.

Wtedy też skontaktowałam się z hodowczynią charcików włoskich ze Stanów Zjednoczonych, która kilka lat wcześniej odchowała taki „przypadek”. Ku mojemu zachwytowi okazało się, że jej charcik z rozszczepem podniebienia właśnie skończył 7 lat i żyje bez operacji. To od niej dowiedziałam się, że największym problemem nie będzie jedzenie, tylko picie.

Zaopatrzyłam się więc w poidła dla… chomików i tak w piątym tygodniu życia zaczęła się nauka samodzielnego picia. Szczeniak dość szybko ogarnął, że dotknięcie językiem metalowej kuleczki na końcu poidła powoduje że uwalniają się kropelki wody. Poidła były porozwieszane po domu, tak, aby w dowolnej chwili szczenię mogło się napić.

Operacja rozszczepu podniebienia

Dość szybko dowiedzieliśmy się, że szczenię z rozszczepem podniebienia może przejść operację – rekonstrukcję podniebienia. Wtedy dało mi to ogromną nadzieję na jego normalne życie w przyszłości, niestety później pojawiło się dużo obaw.

szczeniak z rozszczepem podniebienia



Celem operacji rozszczepu podniebienia u szczeniaka jest przywrócenie ciągłości tkanek. Przyjmuje się wiek od 8 do 12 tygodni za najbardziej odpowiedni do przeprowadzenia takiej korekcji. Nasi weterynarze twierdzili, że najbezpieczniejszym momentem dla anestezji będzie skończenie minimum 12 tygodni.

Byliśmy w zasadzie zdecydowani, jednak po wielu konsultacjach dowiedzieliśmy się, że na jednym zabiegu może się nie skończyć. Każdy właściciel na pewno wie, jak trudne jest podjęcie decyzji o operacji, która w zasadzie na tamtem moment nie była niezbędna. W głowie pojawiają się różne scenariusze, człowiek kalkuluje ryzyko. Bardzo się o niego baliśmy.

„zabiegi wykonywane w obrębie podniebienia twardego należą do trudnych, często zdarzają się powikłania pooperacyjne. Najczęściej dochodzi do rozejścia się rany w pierwszych dniach po operacji. Może to być spowodowane nadmiernymi siłami naprężającymi, nieodpowiednim ukrwieniem w miejscu adaptacji brzegów rany, a także ruchami języka. W przypadku niepowodzenia operacji, próbę ponownej naprawy można podjąć dopiero po 5-6 tygodniach. Czas ten jest niezbędny do wygojenia i przywrócenia ukrwienia w miejscach, gdzie pobrano płaty”

W związku z tym nie byliśmy jednak gotowi na podjęcie takiej decyzji w tym jakże wrażliwym czasie, jakim jest dla psa okres szczenięcy. Ciągle odsuwaliśmy tę myśl i plany w czasie. W trzecim miesiącu życia, kiedy nadszedł czas skoków wzrostowych okazało się, że u naszego charcika zaczyna się rozjeżdżać również podniebienie twarde. Najpierw pojawiła się szparka wielkości włosa, która coraz bardziej się otwierała – teoretycznie dobrze więc, że nie podjęliśmy decyzji o operacji wcześniej, bo pewnie czekałby go kolejny zabieg. Odsunęliśmy więc plany o operacji na później, a finalnie nie podjęliśmy tej decyzji.

W 2023 roku trafiliśmy na dr Emilię Klim z kliniki STOMAVET, która prawdopodobnie jako pierwsza w Polsce zrobiła protezę dla psa – podobną do tej, jaką stosuje się u ludzi. Suczka, która dostała protezę przeszła wcześniej kilka nieudanych operacji rozszczepu i ponieważ leczenie chirurgiczne nie przynosiło efektu, pani dr wykonała dla niej protezę podniebienia. Nasz Tedunnio niestety nie kwalifikował się do takiego zabiegu, ponieważ jego rozszczep jest zbyt wąski, a pies doskonale radzi sobie z jedzeniem i piciem. Taka nowość w wieku czterech lat, wcale nie musiałaby mu pomóc, a wręcz – pewnie by mu przeszkadzała. Warto jednak wiedzieć o tym, że istnieje taka możliwość.

Próba podejścia do operacji rozszczepu Tedunia

Latem 2024 roku nasz Tedunio zaczął intensywnie kichać i smarkać – momentami potrafił robić to po kilkanaście razy na minutę. Zaniepokojeni, trafiliśmy do lekarza, który sugerował operację przywrócenia ciągłości podniebienia. Po wielu rozmowach byliśmy już zdecydowani na zabieg, bo marzyliśmy, by Tedunio mógł żyć bardziej komfortowo. Przygotowania ruszyły pełną parą – wykonaliśmy echo serca i badania krwi, aby upewnić się, że jest gotowy na operację.

Jednak przy okazji endoskopii, która miała oczyścić jego nos z zalegającego śluzu, kurzu i brudu – winowajców uporczywego kichania – lekarz zmienił zdanie. Okazało się, że Tedunio ma wyjątkowo nietypową budowę nosa, a zaszycie podniebienia niewiele zmieni. Muszę przyznać, że miałam mieszane uczucia – z jednej strony było mi smutno, bo zdążyłam się już nastawić na to, że nasz charcik wreszcie uwolni się od swojego rozszczepu. Z drugiej strony czułam ogromną ulgę, że nie zdecydowaliśmy się na ten krok wcześniej, oszczędzając mu trudów i ograniczeń w okresie szczenięcym. Wszystko wskazuje na to, że Tedunio w swojej wyjątkowości pozostanie sobą – nieidealnym, ale cudownym.



Adaptacja psa do życia z rozszczepem podniebienia

Nasz charcik włoski dostał imię Yummy Insomnia na cześć wszystkich nieprzespanych nocy. Z dnia na dzień coraz lepiej sobie radził, mimo wielkiej szpary w pysku. Każdego dnia uczył się, jak sobie radzić ze swoją wadą i świetnie adaptował się do życia. Skończyły się katary i kichanie. Mały zaczął pić z miski i poidełka nie były już potrzebne. Znalazł swój autorski sposób na picie, tak aby się nie krztusić – polega na delikatnym zlizywaniu wody z brzegu miski. Picie trwa trochę dłużej, niż u normalnego psa, ale jemu to nie przeszkadza.

Z jedzeniem nie było już najmniejszych problemów, oprócz jednego razu, kiedy groszek utkwił mu na sztorc w szczelinie i musieliśmy go wyjmować szczypczykami – od tej pory dostawał już tylko okrągłe groszki, ale nie tylko. Tedunio jest wielkim koneserem mielonego mięsa. Po wielu miesiącach na nowo odkryliśmy idealną półmiękką karmę Alpha Spirit, dzięki której skończyły się problemy z krztuszeniem.

Jak to szczeniak – Tedunio (imię domowe) jest wielkim fanem patyków, szyszek i kilka razy już zdarzało nam się wyjmować je z podniebienia. Pilnujemy go jednak na ile się da i zachowujemy szczególne środki ostrożności. To niesamowite, jak szczenię z rozszczepem podniebienia potrafi przystosować się do życia. Tedunio to wyjątkowy pies.

Od słabego malucha do króla życia

Finał tej historii to prawdziwy hodowlany paradoks. Z malutkiego, słabego szczeniaczka udało nam się wyprowadzić jednego z najwspanialszych charcików, jakie kiedykolwiek przyszły u nas na świat. Tedunio to pies niezwykle wesoły, czuły i do granic możliwości przywiązany do człowieka – może dlatego, że od samego początku jego „matką” był właśnie człowiek. Każdy, kto miał okazję go poznać, z pewnością potwierdzi: Tedunio to chodząca radość, przyjacielski, dumny i bezproblemowy. Nie da się go nie kochać.

Dzisiaj Tedunio jest królem życia. Zawsze zadowolony, z merdającym ogonem i uśmiechem na pyszczku. To bezkonfliktowy, przyjacielski ulubieniec całego stada, który wie, jak zdobyć serca ludzi i psów. I choć czasem śmiejemy się, że jest najbardziej uprzywilejowanym członkiem naszego stadka, to po prostu nie mogło być inaczej – tej wyjątkowej więzi, którą zbudowaliśmy od pierwszych chwil jego życia, nie dało się już zerwać. Tedunio został z nami, a my nie wyobrażamy sobie, że mogłoby być inaczej.

W listopadzie 2019 roku, gdy miał zaledwie kilka miesięcy, Tedunio przeszedł szczegółowe badania serca i oczu. Ku naszej ogromnej radości wyniki potwierdziły, że jest w pełni zdrowy i nie ma żadnej wady wrodzonej – co przy rozszczepie podniebienia bywa częstym zagrożeniem, zwłaszcza w przypadku serca. Gdy skończył 1,5 roku, przeszedł rutynowy zabieg kastracji i nadal cieszy się zdrowiem i niespożytą energią.

Każda sekunda troski, każda nieprzespana noc i każdy moment wątpliwości były warte tego, by Tedunio był dzisiaj z nami – radosny, szczęśliwy i pełen życia. Nasz najdzielniejszy i najbardziej ukochany charcik.

Dajmy im szansę

Chciałabym, aby weterynarze nie proponowali eutanazji takich szczeniąt z automatu, bez zastanowienia. I żeby hodowcy mieli odwagę dać im szansę. W końcu to często zupełnie normalne maluchy, a czasem nawet bardziej wyjątkowe! Pierwszy miesiąc opieki jest trudny, nie ma co ukrywać – wymaga ogromnego wysiłku i zaangażowania. Ale da się przez to przejść.

To, co na początku nas przerażało i wydawało się nieosiągalne, z perspektywy czasu okazało się wykonalne. Dziś wiemy, że odchowanie kolejnego takiego szczeniaka byłoby o wiele prostsze – doświadczenie i wiedza zmieniają wszystko. W krajach takich jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone działają fundacje, które specjalizują się w odchowywaniu szczeniąt z rozszczepem podniebienia, a następnie znajdują im wspaniałe domy adopcyjne. Może i u nas kiedyś doczekamy się takiej zmiany?

Każdy przypadek jest inny, ale szczenię z rozszczepem zasługuje na szansę

To, czym się z Wami dzielimy, to nasze osobiste doświadczenia z odchowaniem charcika włoskiego – szczeniaka z rozszczepem podniebienia, oraz wnioski z rozmów z innymi hodowcami i weterynarzami. Pamiętajcie jednak, że każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Dlatego zawsze warto konsultować swoje działania z lekarzem weterynarii, który pomoże znaleźć najlepsze rozwiązanie.

Chciałabym w tym miejscu podziękować naszej weterynarz, Pani Małgosi, która od początku była dla nas ogromnym wsparciem. To ona w pierwszych słowach powiedziała, żeby zapomnieć o jakimkolwiek usypianiu szczeniaka – że na to zawsze jest czas, ale dopiero wtedy, gdy wszystkie inne próby zawiodą. Jej słowa dodały nam siły i nadziei.

Nie zawsze jednak udaje się wygrać tę walkę. Tak było w przypadku naszego innego malucha, który urodził się z wagą zaledwie 90 gramów i bardzo rozległym rozszczepem. Mimo ogromnej mobilizacji i wysiłku, nie zdołaliśmy go uratować. Po trzech dobach musieliśmy się z nim pożegnać. Te doświadczenia uczą pokory, ale też pokazują, jak ważne jest, by walczyć o życie, kiedy tylko jest na to szansa.

Pokrzepiające historie innych szczeniąt

Dzięki temu artykułowi wiemy, że co najmniej dziesięć szczeniąt z rozszczepem podniebienia dostało swoją szansę na życie i ma się dziś świetnie. To nie są tylko anonimowe historie – hodowcy i właściciele tych psów, sami podzielili się z nami tą radosną wiadomością. Ich sukcesy są dla nas ogromnym powodem do dumy i utwierdzają w przekonaniu, że warto walczyć i warto o tym pisać. Każda taka wiadomość to przypomnienie, że determinacja, wsparcie i współpraca mogą czynić cuda. Dlatego zachęcamy wszystkich, którzy znajdą się w podobnej sytuacji, aby się nie poddawali. Czasem to, co na początku wydaje się nie do pokonania, może zmienić się w historię z happy-end’em.

Serdecznie dziękuję za opisanie historii Tedunia. Mam szczenię z rozszczepem podniebienia, a artykuł bardzo mi pomógł. Mam malutką domową, amatorską hodowlę od kilkunastu lat, a moje suczki są pełnoprawnymi członkiniami mojej rodziny (…) [suczka w ciąży zachorowała i wymagana była antybiotykoterapia przp. red.]. Z miotu 4 szczeniąt przeżył jeden chłopczyk o wadze 165 g, czyli ekstremalnie mały jak na cavaliera (zazwyczaj ważą 180-240g po urodzeniu). Mimo mojego pilnowania i jego „ssania” pierwszej doby stracił 10 g. Zaczęłam go dokarmiać strzykawką – ściąganym od matki mlekiem. Mimo tego drugiej doby stracił 16 g. Dramat. Karmiłam malucha najpierw co 1,5 godziny, potem co 1 godzinę – nadal tracił na wadze. Waga drgnęła w górę gdy skończył pierwszy tydzień a ja w desperacji karmiłam go co pół godziny w dzień. Ze strzykawki przeszłam na butelkę – małemu prawie przy każdym karmieniu mleko ulewało się nosem, krztusił się i kichał (…)

Gdy mały miał 3 tygodnie dowiedziałam się że ma dość rozległy rozszczep podniebienia. Opłakałam go wtedy, myśląc, że nie ma szans na przeżycie. Ale zaczęłam szukać i czytać – i trafiłam na Pani artykuł. Dzięki niemu dowiedziałam się wielu rzeczy i tego samego dnia zaopatrzyłam w gruszkę do czyszczenia nosa. Historia Pani charcika wlała we mnie także jakąś nadzieje, że malucha da się jednak uratować. Dzięki temu, że pracuję zdalnie z domu, mogłam się nim opiekować, choć był to ogromny trud, a mój brak snu był po prostu dramatyczny. Przejście na pokarm stały był problematyczny. Przełom nastąpił gdy za radą mojego lekarza spróbowałam surowej cielęciny w małych kawałeczkach – Nemo zaczął w końcu jeść i lepiej rosnąć. Nauczył się pić wodę z poidełka kulkowego, o którym dowiedziałam się z Pani artykułu.

Nemo skończy 4 miesiące – je suchą karmę i pije wodę z poidełka kulkowego (nigdy nie spróbował picia z miski) a ja już nie wożę w kieszeni gruszki i butli z tlenem w plecaku. Wczoraj waga pokazała 1,8 kg, co oznacza, że w ciągu tygodnia przybył 100g. Jest prawie 3 razy mniejszy niż powinien być, ale energii i pewności siebie ma za trzy szczeniaki. Jeśli Nemo będzie rósł w tym tempie, to za około pół roku dojdzie do tych 4 kg wymaganych do operacji rozszczepu. Nie mam w tej chwili pojęcia, czy się na nią zdecyduję, zobaczę jaki będzie jego stan i jak sobie będzie radził.

Choć nie planowałam na razie powiększać swojego psiego stada i musiałam przebudować swoją codzienność, żeby się nim zająć, nie żałuję, że podjęłam tą walkę. Koszty, które dotychczas poniosłam były duże, a w przypadku operacji, będą jeszcze większe, ale jak nie kochać, prawda? Mam nadzieję, że Nemo da radę z operacją lub bez, i będzie długo cieszył się życiem. Jeszcze raz dziękuję za opisanie historii Tedunia i wszystkie cenne rady zawarte w tym artykule.

Barbara Wyderka, hodowla United Tails, Podkarpacie

ŹRÓDŁA/PRZYPISY:

1. Rozszczep podniebienia u szczeniąt

Alicja Krzyżewska, Andrzej Max z Katedry Nauk Klinicznych Wydziału Medycyny Weterynaryjnej w Warszawie

Magazyn Weterynaryjny 2012 – 04

dr n. wet. Janusz Bieżyński dr n. wet. Jakub Nicpoń lek. wet. Małgorzata Legień Katedra i Klinika Chirurgii, Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu

hennwood.tripod.com

ncbi.nlm.nih.gov

acvs.org


vetopedia.pl