14 stycznia o godzinie 15:20, dokładnie rok po swoim bracie „N”, urodził się już nasz drugi miot na literę V – a w nim kremowy samiec o wadze 154 g. Jak widać mamusia – Krokiet, nie za bardzo lubi się przemęczać i do dnia porodu nie wyglądała, ani nie zachowywała się jakby była w ciąży. Mamy nadzieję, że synek będzie tak wspaniały i zjawiskowy jak jego mamusia – również jedynaczka. Krokiecik niesamowity instynkt macierzyński odziedziczyła po swojej mamie – Lunie, dlatego nie mamy obaw, że maluch będzie odchowany najlepiej pod słońcem.
Dla Krokieta już rok temu na ojca miotu wybraliśmy pięknego i eleganckiego samca Mazu, niestety wtedy okoliczności trochę pokrzyżowały nam plany. W tamtym roku mieliśmy jednak okazję już „przetestować” Mazurka z inną naszą suczką z tej linii i efekt w postaci miotu „S” jest naprawdę zachwycający.
Uważam, że Krokiet i Mazu to niezwykle piękna i świetnie dobrana para, dlatego nasz przesłodki maluszek nie mógł dostać innego imienia niż „Voilà”, co w wolnym tłumaczeniu z francuskiego oznacza „oto i on”. Voilà kojarzy nam się z kucharzem, który pichci jakieś smakowite danie, a na koniec stawiając gotową potrawę na stole mówi: Voilà! I właśnie taki frykas zaserwował nam w połowie stycznia Krokiet.


