Wojenna dziewczyna

Hermes to suczka, która w wyjątkowych okolicznościach trafiła do naszego domu z Ukrainy. Po krótce o tym jak to się stało pisałam TUTAJ. Gdyby ktoś mi kiedyś opowiedział taką historię, to pewnie bym nie uwierzyła. Dzisiaj, po czasie ciężko już to tak barwie opisać, jak to wyglądało w rzeczywistości, ale na jej pozostanie z nami wpływ miało multum różnych, dziwnych zdarzeń.

Miot, który przyszedł na świat w Kijowie obserwowałam jeszcze jak szczenięta miały zaledwie kilka tygodni. Głównie ze względu na to, że jedno z nich – samiec Hypernova miał przyjechać do polskiej do hodowli. Uwagę zwracała też suczka z bardzo ciemnym pigmentem – jak się potem okazało, właśnie Hermes. Kiedy 24 lutego w Ukrainie wybuchła wojna, zmobilizowaliśmy siły, żeby pomóc ukraińskim hodowcom. Wśród nich była Alina i mimo, że znałam ją tylko z facebooka, napisałam do niej, czy nie potrzebuje jakiejś pomocy.

Sytuacja była trudna, a decyzje niełatwe, ale w końcu udało mi się ją namówić, żeby przyjechali do Polski. To musiało być dla niej niezwykle trudne – zaufać nieznajomej osobie z internetu, podjąć decyzję o wyjeździe z własnego kraju i pojechać w nieznane. Jednocześnie Ada i Michalina – cudowne właścicielki naszych dwóch szczeniąt zaoferowały swoje własne mieszkanie, aby przyjąć gości. Potrzebowały jednak czasu na wyprowadzkę, więc wynajęliśmy na trochę pokoje w agroturystyce niedaleko naszego domu. Dzięki temu mieliśmy rodzinkę pod ręką i mogliśmy zatroszczyć się o nich w tych pierwszych, trudnych momentach.

Podczas tych kilku dni spędzonych tutaj, wiedząc już, że Alina nie zechce zostawić suczki ze sobą, zaproponowałam jej, żeby zostawiła Hermes na razie u nas. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze jak potoczą się jej dalsze losy. Hermes nie miała totalnie żadnych dokumentów – jednym słowem jej sprawa była dość skomplikowana. Podczas wielu późniejszych rozmów, które prowadziłyśmy Alina zaproponowała, żeby suczka została z nami na stałe. Wtedy też okazało się, że siostra Hermes ma trafić do francuskiej hodowli z której mamy naszego Bibione – zbiegom okoliczności nie było końca.

W między czasie znajomi Aliny włamali się do jej własnego mieszkania w Kijowie i udało im się zabrać dokumenty – rodowody eksportowe i paszporty reszty szczeniąt i odpowiednik naszej polskiej metryki dla Hermes. Nie wiem jakim cudem te dokumenty dotarły do Polski, ale coś już mieliśmy. 18 marca FCI wydało oświadczenie o sposobie wydawania i akceptowania rodowodów w wersji elektronicznej, wydawanych przez nadal pracujące podczas wojny UKU (Ukrainian Kennel Club). To otworzyło nowe możliwości. Alina na podstawie metryki przywiezionej z Kijowa zawnioskowała o rodowód. Po kilkunastu dniach Zarząd Główny ZKwP opracował też formę nostryfikacji ukraińskich rodowodów w Polsce. W niedługim czasie Hermes dostała rodowód eksportowy, który finalnie został nostryfikowany w Polsce.

Hermes jest z nami już 4 miesiące i z nami już zostanie, choć długo nam zajęło podjęcie ostatecznej decyzji. Nie jest to łatwy pies w obsłudze, szczególnie ze względu na jej wysoki poziom aktywności, szaloną osobowość i ogromną pewność siebie, co powodowało w naszym stadzie częste spiny i kłótnie z nią w roli głównej. Udało się to jednak przepracować. Zobaczymy co przyniesie nasza wspólna przyszłość, która była nam chyba po prostu pisana.