Złamania u charcików włoskich się zdarzają i można o tym przeczytać w zasadzie w każdym jednym artykule na temat rasy. Do napisania tego tekstu zmusiła mnie seria połamań u naszych szczeniąt, które wydarzyły się w odstępie dosłownie kilkunastu dni. Mam do siebie żal, bo zawsze uspokajam przyszłych właścicieli naszych psów, aby nie myśleli o charciku, jako o psie „łamliwym”, czy „kruchym”, bo i ja tak nie myślę. Charciki włoskie to psy silne, wydolne, a złamanie to zwykle nieszczęśliwy wypadek. Być może jednak moje przekonania uśpiły czujność niektórych właścicieli, dlatego chciałam szerzej opisać problem złamań u charcików włoskich, którego absolutnie nie należy bagatelizować.
Kiedy najczęściej dochodzi do złamania?
Złamania u charcików włoskich występują najczęściej w młodym wieku – od 4 do 9 miesiąca życia. Zwykle jest to bezpośrednio powiązane z ich bardzo szybkim wzrostem i wymianą uzębienia w tym czasie, które wpływają na niedobory pierwiastków w organizmie. Kości młodego psa są bardziej miękkie i łatwiej poddają się urazom. Do tego szczenięta w tym wieku zaczynają dojrzewać i wstępuje w nie prawdziwy diabeł. Szaleją po domu, skaczą po kanapach, fotelach i dostają tak zwanych głupawek. Zawsze prosimy przyszłych właścicieli, aby porozkładali w domu dywany, żeby charcik nie skakał na śliskie powierzchnie, myślę, że zawsze jest to jakieś dodatkowe zabezpieczenie, które pozwala złapać psu przyczepność. Pokazujemy jak uczyć charcika zeskakiwania, aby podczas skoku nie wybijał się wysoko do góry, tylko bezpiecznie schodził z mebli.
Taki wypadek może jednak zdarzyć się w każdym wieku i zawsze trzeba o tym pamiętać. Charcikom włoskim wydaje się, że potrafią latać. Mają długie i cienkie kości kończyn, co w połączeniu z ich szybkością i niewyczerpaną energią staje się mieszanką wybuchową. Wydaje się, że mogą istnieć pewne dziedziczne predyspozycje do złamań kości, ale nie jest to szerzej zbadane, ani udowodnione. Są też charciki kamikaze, które szaleją, rozbijają się o wszystko, wskakują w najwyższe miejsca i taki wypadek dziwi mniej, niż u charcików, które łamią nogi podczas zwykłych, codziennych czynności. Zwykle jednak takie złamanie nie bierze się z nikąd. Pies który łamie łapę w banalny sposób – np. zeskakując z kanapy, najprawdopodobniej już gdzieś wcześniej doznał urazu podczas którego mogło dojść do mikropęknięcia, które przy kolejnej aktywności pękło na dobre.

Laura Essenmacher jest związana z charcikami od lat dziewięćdziesiątych. To amerykańska hodowczyni charcików włoskich pod przydomkiem About Time. Jak sama pisze, nigdy nie przytrafiła jej się złamana łapa u charcika, a skłonność do łamania nóg dzieli na cztery obszary: genetykę, odżywianie, kondycję i zdrowy rozsądek. Jej zdaniem może istnieć genetyczna predyspozycja do złamań w niektórych liniach, u psów u których gęstość kości może być zaburzona. Jej zdaniem są też charciki, u których na pierwszy rzut oka widać dysproporcję nóg w stosunku do ciała. Zdaniem Laury kluczowym jest też odżywianie. Dorastające szczenię, które nie otrzymuje odpowiednio zbilansowanej diety potrzebnej do rozwoju silnych, zdrowych kości, będzie dojrzewało z większą szansą na złamanie kończyny. Jak pisze:
podczas wzrostu karm psa dobrej jakości karmą, suplementuj jeśli potrzeba, utrzymuj zdrową, zbilansowaną dietę bogatą w składniki odżywcze, których potrzebuje jego organizm… i właśnie dokonałeś cudów, aby zwiększyć swoje szanse na to, że nigdy nie będziesz mieć problemu z jego nogami!
Zaraz po odżywianiu najważniejsza jest kondycja fizyczna, która zdaniem Essenmacher jest jedną z głównych przyczyń złamania u charcików włoskich. Delikatny wygląd tych psów sprawia, że właściciele bardzo często starają się chronić je, ograniczając ruch. Charciki włoskie to nie są pieski kanapowe i torebkowe. To psy myśliwskie, hodowane do biegania, to charty z krwi i kości, które całego życia nie mogą spędzić na smyczy. Charcik włoski musi mieć zapewnioną odpowiednią dawkę szaleństwa, inaczej szaleć będzie w domu. Nic tak nie wzmacnia kości ścięgien i stawów, jak trening. Szczególną uwagę należy zwrócić na odpowiednią wagę psa, nogi otyłego charcika będą jeszcze bardziej obciążone. Co kryje się pod określeniem zdrowy rozsądek? Pilnuj psa, żeby nie wchodził w miejsca, z których nie może zejść.

Złamania charcików włoskich – profilaktyka
Dla mnie kluczowe są trzy rzeczy – suplementacja, odpowiednie pilnowanie psa i właściwa ilośc ruchu. To moim zdaniem najlepsza profilaktyka złamań. Jak już zostało napisane wcześniej – karm psa dobrej jakości, zbilansowaną karmą bogatą w białka i minerały. Z doświadczenia – kombinowanie z ciagle innymi karmami, gotowanie charcikowi, czy karmienie samymi puszkami nie są najlepszym pomysłem – szczególnie na etapie szybkiego wzrostu. Regularnie badaj krew (potas, wapń, fosfor). Suplementuj od pierwszego zęba, który wyleci, a nawet już od trzeciego miesiąca życia. My używamy suplementów firmy Pokusa lub Holista.


Pilnuj swojego charcika włoskiego, nie pozwól mu wspinać się na meble, zawsze zasuwaj za sobą krzesła przy stole, czy blacie. Jak wychodzisz z domu ogranicz przestrzeń po której pies może szaleć. Nie pozwalaj na gonitwy po domu i kanapach. Nie pozwól obcym osobom nosić Twojego psa na rękach, mogą nie być przygotowane na to, że charcik zechce wyskoczyć z ramion. Baw się ze szczeniakiem na podłodze. Nie ucz psa wskakiwania na ręce. Zawsze odkładaj go z kolan na podłogę.
Zapewnij swojemu charcikowi odpowiednią ilość ruchu. Ma to podwójne znaczenie – trening wzmocni kości, mięśnie i stawy, a zmęczony charcik nie będzie szalał w domu. Zabieraj go w różne miejsca, na różne podłoża. Doskonały dla treningu jest piasek, który świetnie wzmacnia różne partie mięśni – jeśli masz taką możliwość zabieraj psa na piaszczyste podłoże. Umawiaj się na spacery z innymi charcikami lub podobnymi gabarytowo psami, gdzie Twój charcik będzie miał okazję się wyszaleć. Możesz zapisać się np. na psi fitness – oprócz ćwiczeń takie aktywności to świetny pomysł na spędzenie wspólnie czasu ze swoim psem. Zabieraj swojego charcika na długie spacery – 5 km nie jest szczególnym obciążeniem dla kilkumiesięcznego charcika włoskiego. Baw się z psem w aportowanie, przeciąganie liny, czy bieganie za wabikiem na wędce.
Co robić kiedy charcik złamie nogę?
Po pierwsze nie wpadaj w panikę i staraj się uspokoić swojego charcika. Na pewno nie przegapisz złamanej kończyny, bo pies będzie krzyczał z bólu. Charciki włoskie najczęściej łamią łapę nad stawem nadgarstkowym, dolna część łapy zwisa wtedy luźno. Trzeba ją ustawić w normalnej pozycji i zabezpieczyć. Jeśli nie miałeś przygotowanego wcześniej zestawu do usztywnienia łapy, spróbuj to zrobić czymkolwiek np. drewnianą, płaską łopatką do smażenia. Najlepszy do owinięcia byłby bandaż elastyczny, ale jeśli nie masz go pod ręką, ochroń łapę choćby koszulką owiniętą taśmą klejącą. Chodzi o to, aby zabezpieczyć kość przed dalszym przemieszczaniem się i przerwaniem skóry (jeśli złamanie jest zamknięte).
Z tak zabezpieczonym charcikiem należy niezwłocznie udać się do weterynarza, oczywiście najlepiej ortopedy, który profesjonalnie zabezpieczy łapę do czasu operacji oraz poda psu środki przeciwbólowe i wykona zdjęcie rentgenowskie. Nie należy się spieszyć z operacją, zwykle żaden chirurg nie chce składać łapy charcika w pierwszej dobie po złamaniu. Najpierw musi zejść obrzęk i to jest czas na znalezienie najlepszego specjalisty, który podejmie się tej zegarmistrzowskiej roboty. Niektóre źródła podają, że i ludzkie i psie złamania goją się lepiej, jeśli operacja jest wykonana minimum 48h od złamania.

Ile kosztuje i jak wygląda operacja złamanej łapy u charcika?
W celu oceny złamanej kości i zaplanowania leczenia zawsze najpierw wykonywane jest zdjęcie RTG. W zależności od rodzaju złamania mogą być powzięte różne formy leczenia. Większość charcików włoskich jest poddawana operacji w celu wewnętrznej stabilizacji płytką ze śrubami. Niektórzy chirurdzy zakładają charcikom stabilizator zewnętrzny, a przy złamaniach bez przemieszczenia lub przy powolnym zroście stosowany jest czasami również gips. Złamana łapa to bardzo poważny uraz, dlatego podczas całego etapu dochodzenia do zdrowia trzeba ściśle trzymać się zaleceń doświadczonego ortopedy. Zdarzają się powikłania – od braku zrostu, przez odleżyny od gipsu, po martwicę, czy zakażenia (szczególnie przy otwartych złamaniach), dlatego bardzo ważne są częste kontrole złamanej kończyny.
Złamana łapa u charcika, to ogromne koszty – w tym momencie już dobre kilka tysięcy złotych. Jeśli doliczymy do tego dojazdy do specjalistów – np. czeskiej kliniki w Bohuminie, zdjęcia RTG, kontrole, kolejne operacje wyjęcia śrub, to może się okazać że wyjdzie naprawdę spora suma, znacznie przewyższająca cenę szczenięcia.

Powrót do zdrowia po złamaniu łapy
Złamania u charcików włoskich to nie jest wyrok śmierci, choć i dla psa i dla właściciela jest to ogromna trauma i stres. To trudne miesiące, ale znakomita większość charcików włoskich wraca do pełni zdrowia. Najważniejsze, aby w pierwszej fazie po operacji pies miał ruch ograniczony do minimum. Niestety charcik musi być zamknięty w klatce/kenelu, bo zwykle już po paru dniach od operacji zaczyna wracać do zwykłej aktywności, co zdecydowanie nie jest wskazane. Jest to bardzo trudne, szczególnie dla młodego charcika, dlatego dobrze zapewnić mu jakieś ćwiczenia umysłowe, wprowadzić np. maty węchowe, czy zabawki edukacyjne. Ograniczenie ruchu trwa zwykle kilka tygodni (ograniczenie, nie zupełne pozbawienie ruchu!). Jeśli tylko zrost postępuje prawidłowo, moim zdaniem nie powinno trwać zbyt długo. Aby zapobiec zanikom mięśni i zupełnemu osłabieniu ścięgien, charcik w kontrolowany sposób powinien zacząć się ruszać najszybciej jak to możliwe. Od początku dobrze jest też delikatnie masować łapę od stopy, aż do barku, aby poprawić krążenie krwi. Takie masaże wykonywała Maria – właścicielka jednego z naszych charcików u którego łapa była okropnie spuchnięta po operacji.
Stara zasada mówi, że pełne wyleczenie złamania trwa 12 tygodni. Istnieje wiele czynników, które determinują szybkość zwapnienia kości, w tym między innymi to, czy charcik jest szczenięciem, czy dorosłym psem. Brak kondycji przed urazem, złe odżywianie, ciężkość złamania, infekcja, powikłania, czy nadmierny ruch tuż po zabiegu powodują opóźnienie zdrowienia. Nawet po 12 tygodniach należy na psa wyjątkowo uważać, charciki bardzo często łamią osłabioną łapę drugi raz, albo łamią drugą łapę, która przejmuje na wiele tygodni podwójne obciążenie. Większość weterynarzy pozostawia płytkę na miejscu, a usuwa same śruby. Czasami, jeśli ciało odrzuca płytkę, ona też musi zostać usunięta. Po wyjęciu śrub należy zachować szczególną ostrożność przez kilka kolejnych tygodni, ponieważ kość będzie słaba w miejscach, w których znajdują się otwory po śrubach.

NIe wyobrażam sobie charcikowego powrotu do zdrowia po złamaniu bez rehabilitacji i suplementów. Zawsze namawiam wszystkich na spotkanie z dobrym fizjoterapeutą, który świadomie dobierze ćwiczenia, czy to na piłkach, czy na bieżni wodnej. W arto pomyśleć o magnetoterapii, czy terapii laserem, które pomagają w odtworzeniu budowy kości i wzmacniają mięśnie. Ważne jest też suplementowanie psa podczas zrostu kości, do czego ortopedzi zwykle nie zmuszają i czego nie wymagają. Kolagen, wapń, witamina D, czy potas odgrywają przecież ogromną rolę w procesach zachodzących nie tylko w psim organizmie. Tu na pomoc też przyjdą gotowe mieszanki, choćby z wspomnianej wcześniej Pokusy.
Kilka lat temu nasza Zula uległa przykremu wypadkowi podczas treningu coursingowego. Rozpędzony wabik, który zawinął się na rolce uderzył ją główką w nogę. Miała bardzo drobne pęknięcie pięty, jednak na tyle poważne, że spadało jej ścięgno Achillesa. Po czterech tygodniach od pierwszej operacji przeżyła kolejną, ciężką i długą podczas której próbowano wyjąć z nogi drut. Na szczęście się udało. Stawałam na głowie, żeby Zula wróciła do pełnej sprawności. Kilka razy w tygodniu miałyśmy laser, magnetoterapię, oprócz tego masaże i ćwiczenia na wzmocnienie ścięgna. Stosowałam tonę suplementów, robiłam jej okłady z przeróżnych maści, a na koniec wyjechaliśmy z nią na dwutygodniowy turnus nad morze, gdzie dwa razy dziennie robiliśmy po kilkanaście kilometrów na piachu. Zula co do której nie było pewności, czy jeszcze kiedyś w ogóle będzie biegać, po pół roku od wypadku wzięła udział w zawodach na Węgrzech, gdzie zdobyła Best in Field i zamknęła tytuł Interchampiona Wyścigowego i to zdecydowanie nie był jeszcze koniec jej sportowej kariery.
Złamania u charcików włoskich – jak często się zdarzają?
Żyjemy z charcikami włoskimi już blisko 10 lat i (tfu tfu) nigdy nie zdarzył nam się wypadek ze złamaną łapą. I mam nadzieję, że się nigdy nie zdarzy. A mamy przecież w naszym stadzie również wyjątkowo malutkie i drobne charciki, jak Luna, Rumba, Agatka, czy Ciucia. Czasami naprawdę bardzo ciężko jest upilnować stado charcików, które wiecznie jest nakręcone, skore do zabawy i latania niczym huragan po całym domu. Kiedy patrzę, jak zrywają się z foteli na dźwięk domofonu, to dziwię się, że jeszcze nikomu do tej pory nic się nie stało. Odpukać. Staram się jednak nie pozwalać im na szaleństwa w domu – zawsze stopuję i wyciszam je, gdy zaczynają na kanapach i fotelach uprawiać parkour. Nasze psy mają w ciągu dnia naprawdę sporo ruchu czy ganiając się na działce, czy podczas naszych spacerów na łąki i nadwiślańskie plaże – szczególnie w cieplejszych miesiącach. Zawsze też suplementuję dorastające psy, dbam o ich formę i dietę. Staramy się też trenować z psami i z wędką i z maszyną.
W jednym z artykułów o złamaniach charcików w Stanach Zjednoczonych przeczytałam, że ktoś na podstawie znanych mu psów wyliczył wskaźnik złamań na 25 do 45%. Z 72 urodzonych u nas psów nogę złamało 9 z nich, czyli 12,5%. Gdyby jednak odjąć ewidentne wypadki z udziałem innego psa, w których poszkodowana i połamana mogła zostać każda inna rasa, to „typowych” złamań spowodowanych niefortunnym skokiem było 7. A to stanowi mniej, niż 10% naszych szczeniąt.
Złamania u charcików włoskich – naszych szczeniąt: jeden zeskoczył z hotelowego łóżka w nowym miejscu, drugi zeskoczył z nowego, wyższego łóżka – jeszcze tego samego dnia, w którym stanęło w sypialni. Trzeci w zabawie został przygnieciony przez dużego charta, który złamał mu obie łapy jednocześnie. Następny wskoczył na właścicielkę, która go nie złapała i spadł na podłogę. Kolejny został zaatakowany na spacerze przez psa, który chwycił go i wykręcił mu tylną łapę, łamiąc przy tym kość podudzia. Jeszcze kolejny wyskoczył z ramion właściciela siedzącego przy stole, a na koniec trzy kilkumiesięczne szczenięta z których jedno podczas biegania uderzyło w wysoki krawężnik, a dwa podczas zabawy spadły/zeskoczyły z kanapy. Większość to były psy młode – do pierwszego roku życia. To daje pewien obraz i może być pomocne w uniknięciu pewnych, niebezpiecznych dla charcików sytuacji, szczególnie dla nowych właścicieli tej rasy.
